Galadier napisał(a):
A ja bardziej szanuję człowieka, który jest po prostu dobry sam z siebie.
A nie dlatego, że tej różnie rozumianej "dobroci serca" ktoś, albo coś (kościół, przykazania, religia) od niego wymaga.
Nie chce mi się rozwijać tematu

Rozwine ...niech strace


To o czym Ty mowisz to jest dokladnie to nad czym sie zastanawialm nie raz nie tylko w odniesieniu do innych ale rowniez w stosunku do samej siebie.
Gdyby odebrano ludziom perspektywe ewentulanego zycia wiecznego jako nagrode za kroczenie "droga prawdy " lub nie mieliby wizji piekla jako kary za grzechy , ktory z nich wybralby dobro dla samego czynienia dobra ?.Ktory z nich kochal by Boga i kierowal sie jego zasadami tylko i wylacznie z milosci do niego i umilowania tego co prawe?.
Dla mnie nie ma osob dobrych ani zlych.Sa ludzie , ktorzy sa zlepkiem tych dwoch przeciwstawnych wartosci.Czasami postepuja dobrze , czasami zdarza im sie zrobic cos niewlasciwego .To postepowanie dla mnie jest zle lub dobre ale nie czlowiek.
"Bo we mnie sie kloci swiatlo dzienne z nocnym "
Stachura
[ Ostatnio edytowany przez: EFKAKONEFKA33 14-03-2012 21:51 ]