Cytat:
2010-03-15 23:20:53, stokrotka1975 napisał(a):
Mam jeszcze jeden kłopot. Mianowicie chodzenie na urodziny do kolegów lub koleżanek i zwiazane z tym robienie prezentów. Mój syn niedługo wybiera sie na takie party i prosił o 50 f na prezent. mysle, ze to stanowczo za duzo na co on odpowiedzial, ze tutaj dzieci daja sobie w prezencie pieniadze w kopercie. Co o tym sadzicie? przecież przy ilosci znajomych mojego syna to czyjes urodziny wypadaja srednio trzy razy w miesiacu, zbankrutowac mozna. I jeszcze jedno pytanie, czy Wasze dzieciaki robią urodziny w domu czy wychodza np. do pizzerii czy na bilard etc.?
Nigdy nie dawalam dzieciom pieniedzy na prezenty w kopoertach, ani oni nigdy od kolegow/kolezanek pieniedzy nie dostawali. Nie slyszalam tez od zadnych znajomych mam o takim zwyczaju. Co innego od babci, dziadka, cioci etc, ale nidgy nie spotkalam sie z kopertami od nastoletnich znajomych dzieci.
50 funtow to tez wydaje mi sie byc kosmiczna suma dla nastolatka, no ale ja nie mialam do czynienia z milionerami szastajacymi pieniedzmi. Mam nadzieje, ze cie syn podpuszcza troche, najlepiej zapytac innych mam o to.
Najbardziej ekstrawaganckie urodziny na jakich byl jeden syn, to wycieczka do Londynu z noclegiem w hotelu, i to rodzice solenizanta wczesniej badali pomysl, zeby nie robic komus przykrosci, albo nie stawiac kogos w niezrecznej sytuacji. Wtedy tez prezent nie byl powyzej 20 funtow (chlopaki mieli po 16 lat).
Co do imprez, to zalezy jak dobrze znasz kolegow, i ich rodziny/rodzicow, bo latwo mozna postawic sie w sytuacji, kiedy nie za wlasne, ale cudze dzieci mozna ponosic odpowiedzialnosc, i sie wstydzic.
Wyjscie na pizze, czy kino jest dobrym pomyslem, ale dobrze jest ustalic na poczatku limit gosci, bo goscinnosc dzieci nie zna granic czasem. Liste gosci najpierw przedyskutowac, zeby nie bylo, ze "ja juz ich zaprosilem" a ty wiesz, ze dziecko ani ciebie, ani wlasnych rodzicow nie slucha, i problem gwarantowany, a ty bedziesz swiecic oczami. I ja zawsze z rodzicami sprawdzalam czy nie maja obiekcji, bo to oni musza wyrazic zgode.
Jak nikt z toba nie sprawdzal czy twoje dziecko moze przyjsc, to zawsze mozna zadzwonic do rodzicow, pod pretekstem podziekowania za zaproszenie (mam zabawna historie z takiej taktyki wynikajaca), i wybadac sytuacje.
Ta zabawna historia, to bylo jak syn dostal zaproszenie, z zapewnieniem, ze nie trzeba nic potwierdzac. Ja nie znajac bardzo ani dziecka, ani mamy, zadzwonilam, zeby zaciagnac jezyka, a tu sie okazalo, ze dzieciak, (nie taki maly, bo 15 lat) mial byc u cioci, bo rodzice wyjezdzali w tym czasie. O imprezie nic nie wiedzieli, po nitce do klebka...wyszlo, ze ciocia juz miala cos napomkniete przez "solenizanta" o zaproszeniu niby do kogos innego ("tak, tak, mama juz dawno o tym wie, pewnie zapomniala powiedziec..."

. Jak to mowia: "starych nie ma, chata wolna...."
Ada