

Moja mama kiedys mi powiedziala, ze jak znajde fajnego (dobrego) faceta dla siebie, to nie bedzie on ok dla moich dzieci ( glupio to brzmi, ale inaczej nie umiem tego napisac ), a jak bedzie swietnie dogadywal sie z dziecmi, to z kolei mi cos nie bedzie pasowalo... I miala racje niestety


Poza tym to tak jakos dziwnie jest ulozone na tym swiecie, ze jak my sie w kims zakochujemy, wiazemy z kims jakies nadzieje, to ta osoba nie bardzo, albo na odwrot...
Sa tez sytuacje, gdy scieraja sie dwa podobne charaktery. Co wtedy? Jest szansa na taki zwiazek?
Nie chce byc sama... nie robie tez nic na sile... ale zaczynam myslec, ze wielu facetow - naprawde wielu - przerasta fakt posiadania przeze mnie dzieci. Nawet jesli o tym nie mowia.
Odbiegajac - co mam myslec o facetach, ktorzy chca byc zdobywani? Ja jestem w stanie to akceptowac. Ale... przeciez czasem trzeba wreszcie dac tez cos od siebie, prawda? Nie moze ciagle starac sie tylko jedna strona, a druga "czekac co czas pokaze" i " na razie sie nie zobowiazujemy do niczego"...


[ Ostatnio edytowany przez: Nie_z_tej_bajki 17-11-2010 17:50 ]
