Moj chlopak ma dwojke dzieci z poprzedniego malzenstwa. Tak sie stalo calkiem niedawno, ze ich biologiczna mama zwinela przyslowiowe manatki i wyjechala z miasta, zeby moc byc ze swoim facetem. Dzieci wiec mieszkaja z nami i widuja swoja mame co dwa tygodnie w weekendy, albo i nie, bo czesto slyszymy wymowki... Wszystko sie stalo nagle i szczerze mowiac nie mialam nawet czasu, zeby przemyslec jaka odpowiedzialnosc biore na siebie zgadzajac sie na wychowywanie dwojke nastolatkow, o ktorych nie wiedzialam nic! Nasze stosunki byly dosc napiete na poczatku, jak mozna sobie wyobrazic. Nikt sie ze soba dobrze nie znal ,co jeszcze bardziej podnosilo napiecie...
Od dnia, kiedy mieszkamy razem minal juz jakis czas i wszystko zaczyna sie krecic bardzo pozytywnie w domu. Jednakze czasem wszystko mnie przerasta i jestem po prostu zla, ze ich matka zostawila cala odpowiedzialnosc na nas, a sama ma wszystko w nosie!
Czy ktos jest w podobnej sytuacji do mnie? Wychowujecie cudze dzieci? Jak to jest w Waszej sytuacji? A moze Wy musieliscie mieszkac z przybranym ojcem lub matka? Jak to jest? Czy sa jakies zasady, ktorych nie powinno sie przekraczac bedac przybranym rodzicem?
[ Ostatnio edytowany przez: tirill3012 28-01-2010 16:59 ]