Moje pierwsze cyfrówki...
Swego czasu firma z USA która produkowała sprzęt którego byłem dystrybutorem, przy okazji produkowali małe kamerki, takie pierdółki, o paskudnej jakości, trochę lepsza kamerka internetowa.
Obudowa i obsługa wypisz wymaluj GoPro 1 i 2.
To był rok 1998 lub 99,
Potem kupiem sobie aparacik który robił już nieco lepszy, Premier 2000.
Szału nie było, ale był mi potrzebny do pracy, bo robienie zdjęć a potem skanowanie doprowadzało mnie do szału.
Zdjecia mam do dziś na kompie.
Potem był canon PowerShot1, A następnie jakieś 5-6 lat temu jak pojawił się Canon D400 Beatka mi kupiła na Mikołaja, wraz z 2 obiektywami srednicy 55mm
Potem dokupiłem sobie słoiczki o sednicy 77mm i tak mam do tej pory.
Czasami się zastanawiałem czy kupić coś, ale doszedłem do wniosku, że jedynie co by mnie zadowoliło to przesiadka na pełną klatkę.
A że mnie nie stać na taki jak chce to zostaje przy tym co mam
Może kiedyś jak dorwę dobrą kartę kredytową z długą spłatą bezodsetkową hahaha
Zresztą w tym szarym kraju, jakoś straciłem zapał do fotografi, dawniej nie rozstawałem się z aparatem.
A jak już jesteśmy przy wspomnieniach, to zaczynałem od Zenita, wcześniejszych nie pamiętam co to było, ale na pewno od końca lat 70tych miałem Zenita i niemieckie obiektywy Zeiss, aha, kiedyś za grosze kupiłem szkło produkcji Radzieckiej, byłem w szoku jak fajne robiło fotki budynków, wręcz pocztówkowe.
Potem, kolejny zenit, już z elektroniką, a potem... to juz czasy nowożytne

dorwałem się do aparatu którego pozbywał się pewien fotograf zawodowy, człowiek od mody.
Niestety to był czas gdy wędrowałem i miałem zawirowania w życiu i nie miałem szans ani czasu się nim pobawić.
To był mój ostatni analog.
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.