No właśnie- niech mi ktoś podpowie, kto ma doświadczenie w tym temacie- jak sprawy wyglądają, kiedy się chce tu w UK otworzyć studio lub jeśli chce się robić zdjęcia okolicznościowe, sesje, portrety- oczywiście biorąc za to pieniądze. Trzeba się podeprzeć jakimś papierem?Czy może wystarczy doświadczenie, umiejętności i zaangażowanie w pracę?

Nie musisz mieć żadnego "papieru". Cykanie zdjęć to jednak nie to samo co praca chirurga

A masz coś na zachętę???coś czym zbierzesz klientów, czym ich zachęcisz???? i gdzie planujesz rozkręcić swój biznesik???

Myślę że trzeba robić zdjęcia i tym się zareklamować. Jeśli było by się członkiem jakiegoś tutejszego zrzeszenia fotografów peweno by pomagało ale to nie znaczy że trzeba być w zrzeszeniu.

To całkiem proste - wystarczy telefon,żeby stać się self-employed, a potem to już wszystko zależy od Twojej operatywności. Płacisz 2,30 funta ubezpieczenia na tydzień i normalnie rozliczasz się raz w roku z HMRC. Ja akurat staram się coś zdziałać razem z dziewczyną w Londynie, ale z góry mówię, że lekko nie jest. Na pewno musisz mieć jakąś porządnie wyglądającą stronę WWW z galeriami i ofertą. Warto też prowadzić bloga i/lub konto na flickrze. Dużo czasu zajmuje marketing, pisanie emaili, gadki przez telefon, dawanie ogłoszeń - musisz nad tym panować. Zżera to więcej czasu niż robienie fot. Inwestuj w dobry sprzęt. Chińskie lampy są tanie, ale jak Ci jakaś wybuchnie na sesji to możesz szybko skończyć tę zabawę. Komputer też się przyda szybki. Nie zapomnij o kopiach bezpieczeństwa, drugim dysku HDD itp. Porządny monitor - żaden LG czy Samsung z supermarketu - raczej NEC, Eizo, ostatecznie jakiś przechodzony profesjonalny CRT. Pamiętaj o kalibracji! Oprogramowanie - Photoshop CS4 - 600 funtów, system tylko 64bitowy i duuuuużo pamięci RAM. Przyda się też mocny kręgosłup jeśli chcesz biegać po ślubach/eventach - moja torba nieraz waży prawie 10-12kg - niestety jeszcze się samochodu nie dochrapałem, heh. Laptop się przyda, bo czasem klienci chcą, co by im zgrać JPEGi na miejscu. O ubezpieczeniu nie wspominam, też na razie nie mam... Ale odkładam, poza tym to zawsze profesjonalniej wygląda. Jak myślisz o studio to też trzeba rozejrzeć się za odpowiednim lokalem i ubezpieczyć go i sprzęt w środku - zawsze to spokojna głowa. A ceny lokali - przynajmniej w Londynie od 1200 do 1600 funtów - więc naprawdę warto zadbać wcześniej o bazę klientów, żebyś nie musiał zwijać interesu po pierwszym miesiącu... No, ale jak to ktoś zabawnie stwierdził - fotografia to nie ciężka praca tylko ciężka zabawa

[ Ostatnio edytowany przez: retheos 07-10-2009 22:30 ]

ups....chyba zniechęciłem

jak ktoś zniechęca się po kilku prawdziwych dobrych radach i przeraża go to że nie tylko pieniadze będzie dostawał ale i trzeba sporo wydac to na nic zachęty, a zamiar / zapał był słomiany.

Niedawno kolega podsunoł mi myśl żebysmy zrobili spółkę zwiazana z kamieniarstwem, wsumie pomyslałem czemu nie, ale jak zrobiłem liste zakupów i kosztów stałych to facet wymiekł.
Więc retheos może lepiej że uświadomisz komuś przed niż ma się przekonać na własnej kieszeni.
Z drugiej strony przecież normalną sprawą jest że tracisz kasę ucząc się i eksperymentując.

A taki jeden moj kolega robi foty parom w trakcie 'akcji'.
Podobno to modne jest teraz
wiec ma z tego jakies dodatkowe siano(i radoche pewnie tez).

ani to nowe ani modne
nie tylko foty sobie robią ale nawet całe takie przyjęcia weselne dla wtajemniczonych ))

Ja jestem takim fotografem jako self-employed, a tu jest moja stronka:

http://www.roqfort.co.uk/

Formalności praktycznie żadne. Tylko otwierać. Pytanie - czy to ma sens? Średni. Do niedawna miałem parę ślubów i podobnych imprez. Wyciągałem od 300 funtów za parę (3-4) godzin cykania, czasem 500 a czasem 800. Miałem (i jeszcze mam) białych klientów z tzw. klasy średniej. To się opłacało, ale studia ani razu nie wykorzystywałem. Wszystkie imprezy u klientów i w plenerze lub restauracji. Kolorowych od razu odpuściłem, bo będą się targować o każdego pensa, a ślub najchętniej chcieliby mieć za 10 funtów. Teraz każdy posiadacz cyfrówki, a tym bardziej lustrzanki staje się automatycznie "miszczem", który foci ślub za 200 funtów Przeważają czarni i pakistańcy. Robią straszne szity, ale what you pay is what you got. Ja na szczęście mam jeszcze inne zajęcie, dzięki któremu nie umarłem jeszcze z głodu i nie narzekam. A przy kazji mam ten komfort, że mogę sobie wybierać klientów a nie żebrać o jakiekolwiek zlecenie.
Niedawno widziałem, jak pewien czarny otworzył sobie mały namiocik przy bazarze i cykał portrety po funcie za sztukę wraz z wydrukiem. Normalne jaja...
Szczerze odradzam tę dzialność, o ile masz zamiar się z tego utrzymywać. Kiedy światem rządziły aparaty anologowe, wtedy był raj... Teraz wszystko jest jak made in China. Tanio i tandetnie.
Pozdrawiam
Mariusz

[ Ostatnio edytowany przez: Geronimo 13-01-2010 00:38 ]