Współcześnie, przy rosnącej popularności cyfrowej fotografii, robienie zdjęć jest łatwiejsze i tańsze niż kiedykolwiek wcześniej. Możliwość sprawdzania ekspozycji na bieżąco na ekranie LCD pozwala uczyć się metodą prób i błędów, bez konieczności płacenia za ewentualne nieudane odbitki. Z kolei raptowny postęp technologiczny doprowadził do powstania współczesnych aparatów, zdolnych do automatycznego ustawienia naświetlenia w niemal każdych warunkach. W znacznej większości przypadków fotograf nie musi już tego robić, często nawet nie zdaje sobie sprawy, jak żmudny to może być proces, gdyby przeprowadzać go manualnie.
Pomimo tego, nawet najbadziej zaawansowana współcześnie cyfrowa lustrzanka nie wystarczy, by stworzyć dobre - interesujące - zdjęcie. Zadaniem człowieka po drugiej stronie obiektywu jest dokonać oceny kadru, wybrać temat i wyciągnąć ze sceny jakaś myśl lub emocję. Koniec końców to nie aparat pracuje najwięcej przy wykonywaniu fotografii, ani też nie oczy, jak się przyjęło potocznie myśleć - najbardziej trzeba często wysilić umysł, no i serce.
Początkujący amatorzy - entuzjaści fotografii - wpadają często w jedną z dwu pułapek. Po pierwsze, zdarza im się wierzyć , że ich supernowoczesny aparat załatwi za nich większość pracy; po drugie - bywa, że myślą, iż przejmujące piękno danej sceny bądź kadru widziane oczyma niejako automatycznie przeniesie się na zdjęcie, jeżeli tylko skierują w jego stronę obiektyw i nacisną migawkę. Takie błędne podejście często prowadzi do rozczarowania efektami, a w dalszej perspektywie - rozczarowania sprzętem, własnymi umiejętnościami czy fotografią w ogóle.
Tymczasem, znaczną poprawę efektów można osiągnąć trzymając gdzieś "z tyłu głowy" następującą myśl: aparat fotograficzny nie widzi świata tak samo jak my. W rzeczywistości jest zbudowany inaczej niż ludzkie oko i pod wieloma względami znacznie mniej doskonały. Co ważniejsze, aparat nie potrafi symulować zdolności ludzkiego mózgu do budowania skojarzeń i uzupełniania znaczeń - "przerzucania mostów" między fotografowaną rzeczywistością a jej zdjęciem.
W tym artykule znajdziecie zestaw prostych zasad które pomogą Wam postawić pierwsze kroki w kompozycji. Niektóre z tych reguł opracowano już setki lat temu w malarstwie, a i teraz stanowią podstawowy element warsztatu fotografa. Spróbujcie stosować je na bieżąco tak, aby weszły Wam w nawyk - a szybko zobaczycie, że wasze zdjęcia zaczną bardziej podobać się Wam i innym potencjalnym odbiorcom. Starajcie się też pamiętać, że każda z poniższych zasad może być w kreatywny sposób łamana. Innymi słowy - nie ma obowiązku się do nich stosować, ale warto je znać.
Podstawowe reguły kompozycji
Wielu fotoamatorom zdarza się zachowywać tak, jakby myśleli, że robienie zdjęć to czynność raptowna i najlepiej wykonywać ją szybko i w sekrecie, nie zwracając nadmiernej uwagi otoczenia. Mówi się przy tym często, że chodzi o ten "moment", o uchwycenie chwili. I choć w niektórych przypadkach bywa, że to prawda, na przykład przy fotografowaniu wydarzeń sportowych albo ptaków (tam lepiej się nie ociągać), w większości sytuacji zatrzymanie się na chwilę przed zrobieniem zdjęcia może mieć na nie zbawienny wpływ. Zapytajcie siebie w takiej sytuacji zawsze: co właściwie chcę uzyskać? Dlaczego? Czy wybrałem najlepszy moment i miejsce? Nieraz nawet najmniejsza zmiana w kadrze może mieć olbrzymi wpływ na ostateczne wrażenie.
Ustawienie kadru
Zastanówcie się, czy nie za często ograniczacie się do zdjęć poziomych. Większość amatorów tak robi, powstaje nieraz wrażenie, że ich aparaty wogle nie potrafią robić pionowych zdjęć. Tymaczasem wiele tematów znacznie lepiej "czuje się" w kompozycji pionowej - ludzie, drzewa, budowle.. Sylwetka wysokiego drzewa układa się naturalnie w pionowym kadrze, który dodatkowo podkreśla jego główną cechę - wysokość. Rozłożysty pejzaż wygląda z kolei naturalniej w poziomie. Dobrze zapamiętać tę regułę - stosujcie tryb pionowy dla pojedynczych, odizolowanych obiektów, a poziomy - dla obiektów szerokich, pejzaży i grup ludzi.
Efektem ubocznym nieprzemyślanej kompozycji bywa upchnięcie w kadrze szumu - dużej ilości zbędnych przedmiotów odwracających uwagę od tematu. Zdarza się to zawsze wtedy, kiedy fotograf sam nie jest pewien, co właściwie fotografuje. Widziemy to często na zdjęciach z wakacji - w tle lokalna ciekawostka architektoniczna (zamek, piramida, most itd.), a pod nią ledwie dostrzegalna grupka ludzi, a może i tylko jedna osoba, tak zdominowana przez tło, że właściwie niemożliwa do rozpoznania na pierwszy rzut oka. Naturalnie, taka fotografia wciąż może mieć wartość pamiątkową dla jej autora, ale z punktu widzenia każdej innej osoby jest po prostu nudna. Tymczasem wielką różnicę zrobiłoby podejście kilka metrów bliżej i wypełnienie większej części kadru fotografowaną postacią. Jeżeli przy tym nie chcemy tracić tła, spróbujmy zastosować szeroki kąt, "oddalić obraz", jak się przyjęło mówić. Alternatywnie, można też zupełnie zrezygnować z tła i "zbliżyć obraz", zastosować wąski kąt i skoncentrować się na modelu. Łatwo zapamiętać te dwie techniki, gdyż są sobie przeciwstane: "zbliżam się - oddalam kadr" (metoda pejzażowa) i "oddalam się - zbliżam kadr" (metoda portretowa).
Pejzaże ("widoki"

Tymczasem ten typ fotografii bardziej niż inne wymaga umiejętności budowania kontekstu. Szeroki step, ocean albo pasmo górskie stracą wiele ze swej malowniczości kiedy tylko przeniesiemy ich obraz na kawałek papieru. To właśnie w tego typu fotografii najdotkliwiej widać niedoskonałości aparatu względem ludzkiego oka. Zresztą sam fakt utracenia tego ogromu i wrażenia głębi może zupełnie zniszczyć przyjemność z oglądania fotografii. Aby uniknąć podobnego rozczarowania, należy zbudować kontekst, w którym pejzaż będzie mógł ukazać się w pełni. Można to zrobić umieszczając na pierwszym planie jakiś interesujący obiekt - kawałek skały, roślinę, sylwetkę ludzką. Dadzą one poczucie skali i pozwolą wprowadzić obserwatora w kadr. Znalezienie ciekawego temtu na pierwszy plan wymaga wielokrotnie trochę pracy - trzeba się przy tym nachodzić i nieraz pobrudzić kolana. Warto to jednak zrobić dla ostatecznego efektu.
Techniki kompozycji
Udowodniono empirycznie, że różne fragmenty pola widzenia ludzkiego oka otrzymują różny poziom uwagi mózgu. W praktyce oznacza to, że umieszczenie tematu w określonym miejscu kadru sprawi, że całe zdjęcie wyda się patrzącemu bardziej interesujące. Ważne: miejscem tym NIE JEST środek. Dużo dynamiczniejszy efekt uzyskuje się używając przestrzeni poza środkiem, ale też nie zupełnie na krawędzi obrazu. Malarska reguła trójpodziału precyzuje to w następujący sposób: dzieląc kadr na trzy równe pionowe i trzy równe poziome części, uzyskuje się cztery tzw. "gorące punkty", w miejscach przecięcia się prostych dzielących kadr.
Jeżeli umieścicie temat zdjęcia w jednym z tych punktów, przyciągniecie do niego uwagę obserwatora. Ta reguła jest współcześnie tak popularna, że nawet najprostsze aparaty cyfrowe w większości posiadają wbudowaną opcję wyświetlania pomocniczego schematu trójpodziału, takiego jak powyżej. Reguła trzech części może być stosowana we właściwie każdym gatunku fotografii:
- w portretach, by przyciągnąć uwagę w kierunku oczu
- w pejzażu, poprzez umieszczenie linii horyzontu na jednej z linii podziału
- albo w zdjęciach przedstawiających ruch - poprzez umiejscowienie poruszającego się obiektu w "gorącym punkcie".
Kadr w kadrze
Bardzo ciekawą sztuczką w celu zwrócenia uwagi patrzącego jest wywołanie wrażenia obrazu zamkniętego w innym obrazie. Ponieważ ludzkie oko podświadomie poszukuje w otoczeniu wskazówek na istnienie "sztucznych ram", zastosowanie takiej kompozycji automatycznie przyciąga wzrok. Aby stworzyć obramowanie wewnątrz kadru można użyć niemal wszystkiego - pary drzew, otwartej bramy, okna. Wysilcie wyobraźnię a podobne pomysły na pewno przyją Wam do głów.
Linie prowadzące
Ważną umiejętnością szlifowaną przez artystów jest zdolność postrzegania świata jako konglomeratu kształtów i barw. Pewne z nich mogą wywoływać szczegółowo określone emocje, dlatego warto umieć je dostrzegać. Jeśli chcecie udoskonalić waszą fotografię, poszukujcie dookoła siebie wzorów i linii. Naturalnymi liniami prowadzącymi oko są drogi i rzeki. Możecie je stosować w kadrze aby poprowadzić uwagę obserwatora w kierunku tematu. Jeśli opanujecie tę zdolność, nauczycie się także opowiadać za pomocą pojedynczego obrazu proste historie w całym ich dynamizmie.
Warto zapamiętać:
- linie poziome uspokajają kompozycję. Kojarzą się z ciszą i bezruchem. Wiele z nich spotkacie w pejzażach, chociażby linia horyzontu
- linie skośne sugerują ruch. Można ich kreatywnie użyć aby poprowadzić oko pomiędzy tematami lub gorącymi punktami. Prosty przykład - spróbujcie sfotografować drogę w taki sposób, by prowadziła od jednego z rogów zdjęcia w kierunku środka kadru. To najprostsza metoda wprowadzenia do zdjęcia trzeciego wymiaru
- linia "S" to naturalne połączenie pierwszego, drugiego i tylnego planu. To najdoskonalsza linia prowadząca często stosowana w pejzażach. Wspaniałe linie "S" tworzą rzeki.
Stosując linie pamiętajcie o symetrii. Obraz symetryczny (złożony z dwóch identycznych, przylegających do siebie części) zdarza się w naturze rzadko i z reguły wspaniale przyciąga wzrok. Warto jednak nie przesadzać z tą techniką, jeśli nie chce się uzyskać wrażenia sztuczności.
Zasady są po to, by je łamać
Wsponiane wyżej zasady nie mają sztywnego charakteru, traktujcie je raczej jak luźne porady. Łamiąc je nadal możecie otrzymywać silnie graficznie obrazy, wielu zawodowych fotografów robi to regularnie. Warto jednak je ćwiczyć i stopniowo nabrać nawyku ich stosowania tak, aby w końcu działo się to podświadomie. Naturalnie, nie musimy być wszyscy zawodowcami.. Ale nauka tego prostego ABC to niewielka cena w zamian za satysfakcję z nowych wspaniałych zdjęć.
Powodzenia!
Zebrane informacje z różnych żródeł i mojego doświadczenia.