24/03/2004 23:33:38
Przejdę od razu do sedna sprawy, żeby nie wydłużać ani nie robic zbędnych wstępów.
Już Pani wspominałam, że mam w Londynie u siebie kuzynkę, która szuka pracy. To jest babka 55-letnia, która znalazła się w rozpaczliwej sytuacji finansowej, a że ma 14 letnią córkę, to postanowiłam jej pomóc.
Dałam ogłoszenia do tzw. polskich gazet. "Gońca Polskiego", "Dziennika Polskiego" i jeszcze jakiejś trzeciej.
Miesiąc temu odezwał się niejaki p. Mariusz i powiedział, że potrzebuje Nianię do dwóch synów, a płacić będzie 40 funtów za tydzień pracy u siebie. Powiedziałam mu, że to jest "kieszonkowe" jak na Londyn, a nie wypłata za solidną pracę, ale on stwierdził, że teraz to może sobie 'wybierać i przebierać', bo jest takie zapotrzebowanie Polek na pracę, że jak mi się nie podoba, to nie.
Stwierdziłam, że dobre i to, bo przecież moja kuzynka nie zna angielskiego a poza tym nie jest młoda siksa, więc pewnie będzie jej ciężko znaleźć posadę.
Przyjechała.
Jak przyjechała do niego, to okazało się, że Nianie to on już ma do swoich dwóch synów a moją kuznke od dnia następnego "puszczał w Londyn" na sprzątania, które jej sam załatwial - BO - moja kuzynka miała zarobić na Nianię i na siebie. Polegało to na tym, że p.Mariusz robił taki numer, iż jedna z Pań miała się opiekować synami za 40 funtów tygodniowo a druga miała chodzić na sprzątania i zarabiać na siebie też 40 funtów tygodniowo, ale on zalatwiał takie sprzatania, że wystarczało i na jedną i na drugą - CZYLI - on NIC NIE PLACIŁ Z WłASNEJ KIESZENI.
Pan jest po Politechnice, wiec liczyć umie !
Moja kuzynka wylądowała w jego mieszkaniu, gdzie spała w jednym pokoju z ta drugą Nianią, jedna z nich na łóżku, a druga na podłodze.
Jak się o tym dowiedziałam, to stwierdziłam że trzeba ją stamtąd
NATYCHMIAST wyrwać i załatwić jej inną pracę!
Ponowiłam dać ogłoszenia w polskiej prasie i odezwała się tym razem niejaka p. Jola.
Głos przesympatyczny. Mowiła dużo i ładnie, jak to Nianie mają u niej dobrze, itd.
Że moja kuzynka będzie miała swój pokój, a w ogóle to mieszkała będzie w DOMU. Miała pracować przy p.Joli dwójce dzieci, córka 6-letnia i 1,2 roczny synek. Zarabiać miała między 50 - 55 funtów tygodniowo!
No to Krystyna (bo tak ma na imię moja kuzynka) spakowała swoje manatki i została przewieziona do p.Joli. Z wielką nadzieją w sercu zresztą!
Jak tylko weszła do "domu" p.Joli, to od razu płakać się jej zachciało, bo wiedziała że trafiła z deszczu pod rynnę.
DOM to jakiś kurnik na Streatham Common. Gdzie 25 minut jedzie się do stacji metra. Swojego pokoju nie miała, bo p.Jola "zapomniała" powiedzieć, że jej Teść przyjechał do pracy na budowę miesiąc wcześniej i zajął jedyny osobny i wolny pokój.
Moja 55-letnia kuzynka wylądowała więc w jednym pokoju z 6-letnią dziewczynką, do której prawie codziennie przychodziły koleżanki na 'sleep-overs'.
Nie miała ani swojego kąta, ani miejsca w tym pokoju i w tym "domu".
Nie miała gdzie odreagowywać ani ładować baterii na kolejny 15-godzinny dzień pracy !!!!!!!
Tak, bo okazało się, że p.Jolę dzieci odrzucają i zostały scedowane w 100% na Krysię, która stała się Zastepczą Matką. Gotowanie też było w to wliczone i to nie za 55 funtów a za 50 funtów tygodniowo. Tylko jeden dzień w tygodniu wolny - niedziela !
Ponieważ spała z tą małą w jednym pokoju, to pracę zaczynała od 7-rano jak Mała otworzyła oczy, aż do jej zaśnięcia - o 11 w nocy. Jak Mała była chora to praca trwała 24 godziny na dobę, bo "Mamusia" nie wstawała ani razu do ryczącego dzieciaka, bo po co. Wiedziała, że Krystyna tam spi z nią.
Horror !
Zarówno przy p.Mariuszu jak i p. Joli mnie nie było w Londynie, bo podróżowałam akurat. Więc Krystyna jeździła do tych ludzi w ciemno.
Jak wróciłam do Londynu i zastałam taką prawdę, to się wściekłam nie na żarty ale nic nie mogłam zrobić innego, jak liczyć na to że się jeszcze jakaś inna praca znajdzie dla niej. Tym razem NORMALNA u NORMALNYCH POLAKÓW !
Znowu ktoś do mnie zadzwonił z ogłoszenia, w tym czasie jeszcze jak ona byla u tej p.Joli. ANGLIK !
Anglik, który rzekomo prowadził GALERIĘ i robi interesy z Polską i zatrudnia samych Polaków, więc nie przeszkadzało mu to, że moja kuzynka nie mówi po angielsku.
Pojechałyśmy do niego na "inspekcję" w niedzielę, ten jedyny Krystyny wolny dzień od pracy . Tym razem już obydwie.
To było na Acton. Zlaziłyśmy się jak głupie, w deszczu zreszą, bo za nikakich nie mogłyśmy znaleźć tej Galerii!
No bo okazało się być SKLEP z artykułami do malowania (pędzle, papier, kredki, itp).
Anglik okazał się być zwykłym oszustem i naciągaczem, który zwabił nas tam, bo myślał, że uda mu się WYNAJĄĆ NAM POKÓJ, bo żadnej pracy nie miał.
A w ogóle to okazało się, że on sciąga sobie Polki z ogłoszeń na SEKS !
Miał kiedyś żonę Polkę i tak mu się to spodobało, że otacza się samymi Polkami. Na ogół zdesperowanymi, spod POSK-u.
No więc Krystyna musiała zostać u p.Joli. Ja jej w tym czasie dałam pracę u mojego męża w biurze, dokąd jeździła 2 razy w tygodniu na sprzątanie, żeby dodatkowo dorobić do tych nędznych 50 funów u p.Joli.
W ostatnią niedzielę p.Jola dostała szału i zbiła swoją 6-letnią córkę na oczach Krystyny!
Waliła ją butelką po głowie. Krystyna próbowała ją odciągnąć od dzieciaka ale nie było mowy. Ta p.Jola dostała regularnego szału.
Po tym wydarzeniu Krystyna nie mogła spać calą noc, bo to miało miejsce tuż przed 10:00PM. Musiała łykać tabletki na uspokojenie.
Ona jest z porządnego domu i sama nigdy nie była bita ani swojego dziecka też jeszcze nie uderzyła. Wychodzi z zalożenia, że mądra rozmowa jest najlepszą metodą wychowawczą.
Następnego dnia, w poniedziałek musiała jeszcze wysłuchać, jak p.Jola pochwaliła się swojej przyjaciółce, że "wczoraj zrobiłam porządek ze swoją rodziną".
No to Krystyna zapowiedziała mi, że MUSZĘ jej znaleźć jakąś inną pracę, bo ona nie będzie pracowała dla baby,która katuje dzieci.
Dla niej to był koszmar i nienormalność.
I w ostatni piątek zadzwonił do mnie p.Artur, odpowiedział na moje ogłoszenie w "Gońcu Polskim".
Potrzebował opiekunki do Matki, która ma Alzheimera i z zamieszkaniem i wyżywieniem płacił 45 funtów DZIENNIE !
No i w tym momencie myslałam, że Pan Bog mnie wysłuchał.
Pojechałam z Krystyną na spotkanie z tym p.Arturem o 9:00 PM na Turnpike Lane (Northern Line metrem).
Facet spotkał się z nami w Burger King'u, vis a vis stacji metra.
Miły,sympatyczny młody chłopak, który zrobił jak najlepsze wrażenie na mnie i na Krystynie. Dobrze ubrany. Ładnie mówił po polsku.
Od razu powiedział nam, że nie spotyka się z ewentualną Panią w domu, bo niedawno mieli z żoną przykre zdarzenie, że OKRADŁA ich Polka, którą wzięli z ogłoszenia w polskiej prasie i są UCZULENI.
Powiedział, że Krystyna będzie przez pierwsze dwa tygodnie na tzw.okresie próbnym i jak się sprawdzi, to dopiero z nimi zamieszka w domu.
Na tym okresie próbnym miała mieć przez niego wynajęte mieszkanie, gdzieś w pobliżu jego domu.
On się przedstawił że jest z Poznania, że mieszka w Londynie dopiero dwa lata i że go tutejsza Polonia PRZERAŻA !
No i pogadalimy sobie jeszcze o tym, co to będzie jak Polska wejdzie do Unii i kto tu się najedzie do Londynu jak już teraz jest TAK NIEBEZPIECZNIE zaufać Polakom.
W każdym razie dogadałiśmy się tak, że p.Artur ma się zdecydować czy przyjmuje Krystynę do pracy przy swojej chorej Mamie, a Krystyna z kolei miała czekać aż on się zdecyduje, żeby móc odmówić p.Jolę.
No i p.Artur zdecydował się w niedzielę rano, że przyjmuje Krystynę do pracy. Nawet to ja do niego zadzwoniłam, bo on twierdził, że skasował przez przypadek mój numer telefonu.Powiedział, że załatwił jej już meszkanie na te pierwsze dwa tygodnie, ale że ona będzie musiała za nie zapłacić z góry (+ depozyt), no bo on jej w końcu będzie placił 45 funtów DNIÓWKI i stać ją na to. Dobra, zgodziłyśmy się.
W niedzielę Krystyna powiadomiła p.Jole, że odchodzi od niej i była WIELKA AWANTURA z tego tytułu.
Pan Artur miał po Krystynę przyjechać na naszą stację metra i zawieźć ją do siebie, do domu - w poniedziałek rano.
On wiedział, że ja wylatuję następnego dnia, w poniedziałek rano do Polski. Powiedziałam mu o tym. Powiedziałam mu również o tym, że MUSZĘ ją zabrać z tego piekła od p.Joli, bo moja kuzynka nie zniesie kolejnego bicia dziecka.
W każdym razie ja się z nią pożegnałam w niedzielę wieczorem i spokojna o nią wyleciałam do Polski.
Mój mąż miał ją odprowadzić na stację metra i sprawdzić, czy ten p.Artur po nią przyjechał, no bo ona przecież nie umie się jeszcze poruszać po Londynie, a na dodatek nie zna angielskiego.
Pan Artur był, a jakże. Był jakby zaskoczony, że Krystyna nie jest sama a w towarzystwie mężczyzny!
Przywitał się jednakowoż z moim mężem, wymienli uścisk dłoni i zabrał Krystynę ze sobą. Mój mąż pojechał do pracy.Ja wylądowałam w Polsce.
Wieczorem dzwoni do mnie do Gdyni Krystyna - PRAWIE Z ZAWAŁEM SERCA.
Została przez tego bandytę, sk... wywieziona do Parku na Turnpike Lane, zabrał jej wszystkie pieniądze i ZOSTAWIŁ JĄ, bo to był JEDEN WIELKI SCAM !!!!!!!!!!!
Nie było żadnej Mamusi chorej na Alzheimera. Nie było żadnej pracy. On mowił O SOBIE, jak mowił ,że trzeba uważać na Polaków z ogłoszenia, bo to sami oszuści i bandyci i co robią sobie na wzajem!!!
Mowił po prostu o sobie.
Poważnej klasy bandzior bo JA, ze swoim psychologicznym wykształceniem nie wyczułam go ANI za grosz. Mój mąż też nie. Krystyna mowiła, że włos to się jej zaczął jeżyć dopiero na glowie, jak już on ją przejął całkowicie, bo jak jechał z nią na Turnpike Lane to już mu się mieszały zeznania. Bydle się już denerwowało, bo miał upolowaną zwierzynę, jeszcze tylko pieniądze musiał jej zabrać!
100 funtów było jej, z tych co zarobiła u p.Joli, a 50 było moich, bo jej pożyczyłam na ten depozyt, żeby mogła wysłać coś do Polski , swojemu mężowi i 14-letniej córce.
Jak mi Krystyna zaczęła opowiadać co się z nią później działo, od momentu jak mój mąż stracił ją z oczu na stacji metra, to ja się spociłam jak mysz w Gdyni.
Ona dzwoniła do mnie z komórki jakichś przechodzących Polaków, którzy ją uratowali w tym Parku, gdzie bandzior ją zostawił. Siedziała z walizką na ławce i się trzęsła z szoku i zimna, aż usłyszała polską mowę. Od nich zadzwoniła do mnie, do Polski.
Ja natychmiast uruchomiłam kolegę, żeby po nią jechał i ją przewiózł do mojego mieszkania. Ten mój kolega szukał jej do 11-tej w nocy, bo ona nie umiała wytłumaczyć dokładnie gdzie jest.
W końcu na 1-szą nad ranem wylądowała u mnie w mieszkaniu. Mój mąż nie mówi po polsku a ona ni w ząb po angielsku.
Całą noc prawie kierowałam akcją ratowania jej po tym co ją spotkało. Ona była w szoku. Ja byłam w szoku. Mój mąż był w szoku. Moi Rodzice, w Gdyni byli w szoku.
Nie wiedziałam czy wymiotować, czy krzyczeć, czy wsiadać w samolot i szukać tego BYDLAKA po Londynie.
Nie zapomnę go jak żyję i mam nadzieję, że wpadnie kiedyś w moje ręce.
Na dodatek, mój mąż dał mu na stacji swoją WIZYTÓWKĘ !!!!!!!!!!!!!!!
Na szczęście służbową a nie z adresem domowym.
W każdym razie ja jestem w Gdyni a Krystyna koczuje u mnie w mieszkaniu i próbuje dojść do siebie. Mowiła mi, że dzisiaj przez cały dzień, gdzie się nie obejrzy, to widzi te jego zimne, niebieskie oczy i TERAZ DOPIERO dociera do niej jaki to był majstersztyk. Teraz dopiero jak rozpracowuje jak on to zrobił , to dopiero jest przerażona, bo wie, że równie dobrze mogło się to skończyć MORDERSTWEM!
Już jest wyleczona z Londynu i powiedziała, że chyba będzie wracała do Polski, jak ja wrócę. Z nami mieszkać nie może, bo nie mamy na to warunków.
Ja jestem z innego swiata. To co ja widziałam i przeżyłam już w Londynie, w związku z Polakami, PRZERAŻA MNIE NIE NA ŻARTY.
Tacy ludzie jak Pani i Pani generacja odejdą i co potem ?
KTO ZOSTANIE?
Czy możnaby stworzyć jakąś formę OSTRZEGANIA Polaków przebywających w Londynie przed takimi bandziorami. Mamy jego rysopis. Moża opisać sposób jego działania. Jak się ubiera.
ALE GDZIE ?!?
Przecież on tak załatwia po kilka osób na dzień i czuje się bezkarny, bo żeruje TYLKO na tych co nie znają realiów Londynu, języka i są w desperacji.
No nie mogę dojść do siebie, mówię Pani.
WSTRZĄŚNIĘTA NIE NA ŻARTY !
A co Ty o tym sądzisz? Porozmawiaj o tym na forum.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...