Brukselskie seminarium jest świadectwem na to, że dla środowisk żydowskich incydenty antysemickie w pojedynczych krajach europejskich tworzą obraz Europy, w której antysemityzm nabrał rozmiarów alarmujących. Cobi Benatoff, prezes Europejskiego Kongresu Żydów, ostrzega, że powrócił - jak to określił - potwór antysemityzmu. "Widzimy dziś, że historia się powtarza" - powiedział Benatoff sugerując, że obecna sytuacja przypomina lata poprzedzające II wojnę światową.
Zdecydowaną walkę z antysemityzmem poparł gospodarz spotkania, szef Komisji Europejskiej Romano Prodi, ale wezwał do obiektywnej oceny skali całego problemu: "Dzisiejsza Europa nie jest Europą lat 30. czy 40. Nie istnieje zorganizowany antysemityzm tak, jak wówczas. Nie wolno nam obrażać pamięci ofiar Holocaustu przez porównywanie obecnych wydarzeń, choć bardzo niepokojących, z ich tragicznym losem".
Laureat pokojowej Nagrody Nobla Eli Wiesel uważa, że antysemityzmu nie da się łatwo zdefiniować: "Znamy dobrze podłoże antysemityzmu - religijne, historyczne, społeczne i ekonomiczne. Po prawdzie, tych elementów jest tak wiele, że mają niemal incydentalne znaczenie - nie rozumiemy ich, są absurdalne, ale razem - pomimo sprzeczności - tworzą antysemitę. Antysemita nie cierpi mnie, bo jestem albo za bogaty, albo za biedny, albo zbyt wykształcony, albo zbyt ciemny, albo zbyt kosmopolityczny, albo zbyt nacjonalistyczny. Żyd jest znienawidzony jeszcze zanim się urodzi, bo jest żydowskim Żydem - i co z tym począć?"
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
