Bazę logistyczną "Charlie" w Hilli próbowały zaatakować dwa samochody prowadzone przez zamachowców-samobójców. Obaj zostali zastrzeleni przez mongolskich żołnierzy na wieży strażniczej przy betonowych barierach chroniących bramy wjazdowe.
To był "dobrze skoordynowany atak terrorystyczny", ocenił dowódca wielonarodowej dywizji gen. Mieczysław Bieniek.
Eksplozja pierwszego samochodu, hyundaia pick-upa, zrobiła wyrwę w murze chroniącym bazę. Za nim jechała cysterna, która miała dostać się na teren samej bazy. Eksplodowała jednak wcześniej.
Rzecznik szefa Sztabu Generalnego Zdzisław Gnatowski podawał, że w wyniku potężnej eksplozji rannych zostało 15 żołnierzy – 12 Polaków, 2 Węgrów i Amerykanin. Potem jednak gen. Bieniek skorygował te dane, mówiąc o obrażeniach tylko u 10 Polaków.
AFP, powołując się na rzecznika MON Węgier Petera Matyuca podaje, że rany odniosło również 10 Węgrów, a stan dwóch z nich jest poważny.
Według polskiego dowództwa, ranni w zamachu żołnierze zostali tylko lekko poszkodowani i trafili do szpitali w Bagdadzie, Karbali i Babilonie.
Zginąć miało też co najmniej 5 irackich cywilów, a ponad 30 jest rannych. Wybuch zniszczył bowiem 4 domy na zewnątrz bazy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.