Dowodem ma być pismo amerykańskiego urzędnika zajmującego się wyposażeniem irackiej armii do Marka Belki - odpowiedzialnego w tymczasowych władzach za gospodarkę.
Pismo wylicza wyposażenie, które miałby dostarczyć Ostrowski, a w nim - oprócz lornetek, kompasów i śpiworów - kałasznikowy, ciężkie karabiny maszynowe i materiały wybuchowe. Firma Ostrowski Arms, chociaż nie ma pozwolenia na międzynarodowy handel bronią, wchodzi w skład amerykańskiego konsorcjum, które ma uzbroić nową iracką armię.
Właściciel - Andrzej Ostrowski twierdził dotąd, że nie potrzebuje pozwolenia, bo zajmie się wysyłką sprzętu nie zaliczanego do uzbrojenia, na przykład samochodów. Tajemniczym międzynarodowym sukcesem małej firmy bez zezwolenia zajmuje się nie tylko prasa, ale również prokuratura, kolegium do spraw służb specjalnych i sejmowa komisja.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.