Według danych publikowanych przez dziennik "Rzeczpospolita", gdyby wybory odbyły się w tym miesiącu, SLD - razem z Unią Pracy - zdobyłby 13 procent głosów.
Taki wynik daje SLD czwarte miejsce w rankingu - za Platformą Obywatelską (z 28 procentami), Samoobroną (17 proc.) oraz Prawem i Sprawiedliwością, które nieznacznie wyprzedza obecnie rządzącą koalicję.
Sondażowe notowania Sojuszu stale spadają - od grudnia szeregi jego zwolenników stopniały o jedną trzecią. Na okres od grudniowego sondażu przypadł szczyt w Brukseli, na którym premier bronił polskiego stanowiska w sprawie eurokonstytucji - oraz finał weryfikacji członków partii, który miał doprowadzić do jej samooczyszenia.
Zdaniem analityków, notowania lewicy jeszcze mogą się pogorszyć. Nastrojom wśród zwolenników SLD nie będzie sprzyjać dyskusja wokół planu Hausnera, gdy zostaną ujawnione jego kolejne szczegóły.
SLD do samorozwiązania? Oceniając pogarszające się notowania lewicy profesor Jacek Wódz mówi, że elektorat SLD maleje z upływem czasu z powodów "demograficznych". Socjolog Uniwersytetu Śląskiego zauważa, że w Polsce jest coraz mniej ludzi, którzy głosują na SLD z powodu sentymentu do PRL, bo w tym systemie spędzili większość swego życia.
Prof. Wódz stawia też tezę, że misja SLD dobiega końca. Jego zdaniem, Sojusz jest tylko etapem przejściowym w transformacji polskiej lewicy i teraz powinien się rozwiązać. W ten sposób – argumentuje – ludzie utożsamiający się z lewicą mogliby odejść od formacji, która coraz częściej kojarzy się z nadużyciami i aferami.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.