Wcześniej za prawem łaski dla doktora Khana opowiedział się rząd.
W środę Abdul Qader Khan, podczas przemówienia w telewizji, wziął na siebie całkowitą odpowiedzialność za skandal i poprosił prezydenta Perweza Muszarrafa o łaskę.
"Z bólem uświadamiam sobie, że to wszystko co przez całe życie robiłem w celu zapewnienia bezpieczeństwa mojemu krajowi, sam, przez swoje późniejsze działanie, naraziłem na szwank" - powiedział Khan.
Pakistański ekspert powiedział, że z jego informacji korzystały Iran, Libia i Korea Północna.
Były szef pakistańskiego wywiadu wojskowego, generał Hamid Gul, zażądał przeprowadzenia dochodzenia w sprawie sposobów działania służb wywiadowczych. Chodzi o wyjaśnienie, jak doszło do tego, że Khan mógł bez przeszkód przekazywać innym krajom tajniki budowy broni masowego rażenia.
Agencje podkreślają, że cała sprawa podkopuje wiarygodność Pakistanu jako sojusznika USA w wojnie z terroryzmem. Okazuje się bowiem, że kraj czerpiący korzyści ze współpracy z Amerykanami sam pomagał rozwijać technologię nuklearną państwom uznawanym przez USA za zagrożenie.
Tymczasem szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Mohammed El Baradei uważa, że skandal z przekazywaniem technologii nuklearnej zagranicę przez pakistańskiego naukowca to "wierzchołek góry lodowej". Baradei twierdzi, że podlegająca mu agencja musi się upewnić, że tego typu zdarzenia nie będą miały miejsca w przyszłości.
Zdaniem korespondentów, nadal nie jest jasne, w jaki sposób doktor Khan mógł działać przez tyle lat bez wiedzy rządu i dowódców wojskowych. Partie opozycyjne w Pakistanie uważają, że kwestię tę powinno wyjaśnić publiczne dochodzenie.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.