Opozycja atakuje coraz śmielej, a lewica nie wyklucza dymisji rządu i rozpisania przedterminowych wyborów, gdyby planu nie udało się wprowadzić w życie.
Władze SLD i Unii Pracy plan poparły, ale to za mało by związane z nim ustawy przeszły w Sejmie. Po wolcie niewielkiej, ale ważnej partii Romana Jagielińskiego, która w zeszłym tygodniu przestała popierać rząd, koalicja stała się jeszcze bardziej mniejszościowa niż była dotychczas.
Opozycja tymczasem mobilizuje siły; o odrzucenie planu, ze wszystkimi tego konsekwencjami, apeluje PiS. Liga Polskich Rodzin i PSL nie mają nic przeciwko temu. Główna opozycyjna siła, Platforma Obywatelska, jeszcze się nie zdeklarowała. Jej liderzy mówią, że najpierw muszą ocenić projekty konkretnych ustaw.
Tymczasem premier Leszek Miller zapowiedział, że będzie rozmawiał z każdym ugrupowaniem politycznym w celu skłonienia go do poparcia planu cięć budżetowych. W radiowych wywiadzie premier Miller powtórzył, że jeśli do cięć nie dojdzie, to ucierpi na tym tempo wzrostu gospodarczego szacowane na ten rok na poziomie 5 proc. PKB, wobec 3,6 proc. w 2003 roku.
Jednak liderzy Sojuszu nie wykluczają dymisji rządu w przypadku odrzucenia w Sejmie planu Hausnera. Zdaniem marszałka Marka Borowskiego fiasko tak ważnego programu stawiałoby pod znakiem zapytania sens istnienia obecnego gabinetu.
Celem planu jest zaoszczędzenie ok. 31 mld złotych w latach 2004-07.
Jutro programem oszczędności budżetowych ma się zająć rząd, a po tym sejm.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.