"Czas na dymisję rządu", ogłosili na wspólnej konferencji po wygranym przez opozycję głosowaniu prezes PiS
Jarosław Kaczyński i wiceszef klubu LPR
Roman Giertych .
"Sprawa budżetu w tak dużej kwocie zawsze dla każdego rządu jest sprawą priorytetową i porażka w tej sprawie oznacza, że rząd nie ma większości w Sejmie i jest skazany na przypadkowe koalicje", argumentował Giertych.
Rząd znalazł się w trudnej sytuacji, bo tuż przed głosowaniem decyzję o wystąpieniu z koalicji ogłosiło Koło Partii Ludowo-Demokratycznej
Romana Jagielińskiego . Jagieliński został teraz szefem 15-osobowego Federacyjnego Klubu Parlamentarnego. W klubie tym jest m. in. kilku byłych posłów Samoobrony i wyrzucony z SLD były minister zdrowia Mariusz Łapiński. Nowy klub ogłosił, że jest otwary na rozmowy z SLD i UP.
Na specjalnej konferencji, zwołanej w Sejmie po przegranym przez rząd głosowaniu, premier
Miller zarzucił opozycji brak odpowiedzialności za państwo. Dodał, że zwiększenie dotacji dla PKP było głosowaniem za tym, "by jeździły dalej puste pociągi", a jednocześnie, za odebraniem pieniędzy policjantom i ograniczeniem środków na restrukturyzację przedsiębiorstw.
"Zapewne państwo zauważyli, jak pan
Rokita i pan
Tusk z wielką troską pochylają się nad problemami naszego państwa, koniecznością restrukturyzacji przedsiębiorstw, spełnianiu wielu funkcji państwa polskiego. Dziś ci panowie udowodnili, że to demagogia i gra wyborcza", oskarżał Miller.
Wicepremier
Jerzy Hausner powiedział z kolei, że w obecnej sytuacji obawia się, czy znajdzie w parlamencie poparcie dla swojego programu oszczędnościowego. "Wyraźnie widać, że możemy w tej, tak ważnej dla państwa sprawie, być mniejszością", dodał Hausner.
Jak oświadczył szef Kancelarii Premiera
Marek Wagner , SLD może teraz zaskarżyć budżet do Trybunału Konstytucyjnego. Wkrótce potem premier Miller uznał jednak rozważania na ten temat za "przedwczesne".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.