Jeszcze niedawno Jerzy Jaskiernia mówił, że nie zrezygnuje z funkcji szefa klubu "bo nie widzi przyczyn". Jednak dziś stwierdził, że odejdzie jeżeli zażąda tego od niego premier.
Od kilku tygodni nazwisko Jaskierni pojawia się w mediach w związku z niejasnościami wokół ustawy o grach losowych. Partyjni koledzy wskazują na dramatyczny spadek notowań SLD, za co winą obarczany jest m.in. także Jaskiernia.
Do zmian doszło podczas wielogodzinnego spotkania klubu SLD z premierem Leszkiem Millerem. Za wyborem Janika głosowało 157 parlamentarzystów, 44 było przeciw, 11 głosów uznano za nieważne.
Nowo wybrany przewodniczący powiedział, że klub musi stać się merytorycznym i intelektualnym partnerem rządu: "Klub Sojuszu jest dobrym miejscem, od którego może zacząć się ofensywa SLD" - stwierdził Janik. Zadeklarował, że klub będzie teraz lepiej funkcjonował, będzie aktywniejszy i bardziej wymagający w stosunku do pozostałych partnerów, w tym rządu, i będzie współkreatorem jego polityki.
Po zmianach na stanowisku przewodniczącego klubu Leszek Miller będzie musiał zadecydować kogo powołać na nowego szefa MSWiA. Jako potencjalnych następców Krzysztofa Janika wymieniano do tej pory obecnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego oraz wiceministra obrony Janusza Zemke. Ten ostatni stwierdził jednak w poniedziałek, że nie chce zmieniać ministerstwa.
Jednym z tematów rozmów parlamentarzystów SLD z premierem Leszkiem Millerem był także tzw. plan Hausnera czyli kontrowersyjny dla wielu lewicowych polityków program oszczędności w wydatkach państwa. Premier Miller miał przekonywać swoich partyjnych kolegów do przyjęcia go w całości, bez zmian.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.