To oni wybiorą kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta. W gronie Republikanów wszystko jest jasne - tam kandydatem numer jeden jest George Bush. Dlatego uwaga obserwatorów skierowana jest na Demokratów.
O start w wyborach ze strony rywali obecnego prezydenta, ubiega się w sumie ośmiu kandydatów. Największe szanse na nominację ma Howard Dean, którego chwalił wczoraj osobiście były prezydent i laureat pokojowej Nagrody Nobla, Jimmi Carter. Dean znany jest z tego, że otwarcie krytykował amerykańskie plany inwazji na Irak.
Ekonomia Wszystko wskazuje na to, że tym razem - bez względu na to, kogo wystawią Demokraci do walki z George'em Bushem - jednym z najważniejszych punktów politycznego sporu będzie ekonomia. Jak twierdzi korespondent BBC, Bush dobrze wie, jak ważne w tych wyborach będą sprawy ekonomiczne. Dwanaście lat temu jego ojciec przegrał wybory właśnie dlatego, że jego rywal, Bill Clinton użył hasła "ekonomia, głupku".
Tym razem Bush junior ma się czym pochwalić - Stany Zjednoczone wychodzą z recesji i to wychodzą z niej coraz szybciej. Trochę gorzej jest z bezrobociem. Wprawdzie obecne - wynoszące niecałe sześć procent - nie jest wcale wysokie w porównaniu z wieloletnią średnią, ale jest znacząco wyższe od tego, które obecny prezydent zastał, zasiadając w Białym Domu na początku 2001 roku.
W celu ratowania amerykańskiej gospodarki Bush zdecydował się niedawno na obniżenie podatków. Zdaniem krytyków popełnił błąd, bo uszczuplił przez to zasoby federalne i zaczął za bardzo faworyzować najbogatszych.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.