Ponad 30 tys. kibiców zebranych pod Wielką Krokwią, po wczorajszym konkursie było przekonanych tylko o jednym - Małysz musi znów stanąć na podium. Pierwsza seria trochę ostudziła ich zapał.
Polak skoczy daleko - 125 metrów, ale został sklasyfikowany na siódmej pozycji. Prowadził Norweg Roar Ljoekelsoey (128 m), na drugim miejscu był Austriak Martin Hoellwarth (127 m), na był trzecim Norweg Morten Solem (128 m).
Tuż przed rozpoczęciem drugiej serii gwałtownie zmieniła się pogoda. Zaczął padać śnieg i wiać coraz silniejszy wiatr. W trosce o bezpieczeństwo zawodników organizatorzy podjęli decyzję o obniżeniu rozbiegu.
Druga seria należała już jednak do Małysza. Skoczył znów 125,5 m i awansował na drugie miejsce. Pozostało zawodnicy skali bardzo słabo, niektórzy z nich ledwo przekraczali sto metrów.
Zawody wygrał Austriak Martin Hoellwarth, który w drugiej serii skoczył na odległość 122,5 m, a trzecie zajął Roar Ljoekelsoey 120 metrów. Norweg wyglądał na rozczarowanego, być może dlatego, że ostatni skoczkowie – ze względu na pogarszającą się pogodę – byli wypuszczani niemal jeden po drugim, co mogło przeszkodzić w koncentracji.
W finałowej serii wystąpił jeszcze jeden Polak - Mateusz Rutkowski został sklasyfikowany na 15. miejscu.
W klasyfikacji generalnej PŚ prowadzenie utrzymał Fin Janne Ahonen, który w niedzielę był dwunasty. Adam Małysz awansował na piątą pozycję.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.