Według O'Neilla, George W. Bush szukał pretekstu do uderzenia na Irak. Korespondent BBC w Waszyngtonie Justin Webb podaje, że jego wystąpienie to najszersza i najdotkliwsza krytyka, z jaką spotkała się dotąd administracja Busha ze strony któregokolwiek z jej byłych członków.
Paul O'Neill stracił stanowisko rok temu i od tego czasu milczał. Teraz jednak udziela wywiadów promując swoją książkę "Cena lojalności" o mechanizmach władzy w Waszyngtonie.
W rozmowie z magazynem "Time" były członek prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego mówi, że nigdy nie widział dowodów na posiadanie przez Saddama Husajna broni masowego rażenia.
Jego zdaniem, od samego początku urzędowania, jeszcze przed terrorystycznymi atakami na Amerykę we wrześniu 2001, amerykańska administracja szukała pretekstu do pozbycia się irackiego przywódcy.
O'Neill przedstawia też prezydenta jako człowieka niechętnego dyskutowaniu swoich posunięć ze współpracownikami. Opisuje, że w czasie spotkań w Gabinecie Owalnym Bush był "jak ślepiec w pokoju pełnym głuchych". Te zarzuty spotkały się już ze zdecydowaną odpowiedzią.
Obecny Sekretarz Handlu Don Evans oświadczył w wywiadzie dla CNN, że prezydent niczego tak nie lubi tak bardzo, jak "ożywionej dyskusji". Republikański kongresman z Florydy Mark Foley oskarżył z kolei O'Neilla o zadanie obecnej administracji ciosu w plecy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.