Wybrani do Rady przez Sejm Jan Czekaj, Mirosław Pietrewicz i Stanisław Nieckarz już wcześniej dali się poznać jako zwolennicy obniżania stóp procentowych i wspomagania polityki gospodarczej rządu.
Dopiero jednak po złożeniu przysięgi, ostatni z nich, były minister z czasów PRL, przedstawił program zasadniczej zmiany koncepcji obecności Rady w życiu gospodarczym.
Według Stanisława Nieckarza, należy porzucić "doktrynalne wiązanie się z celem inflacyjnym". Jak mówił, w Polsce inflacja jest niższa niż w strefie euro i choć w tym roku i tak wzrośnie - nie przekroczy zapewne 3 proc., czyli kryterium wprowadzenia euro.
Nieckarz chciałby wprowadzać w Polsce euro przy niskim kursie złotego - takim jak teraz, albo niższym. Korzyści w skali makro mogą się boleśnie odbić na portfelach kredytobiorców zadłużonych w euro. Obecnie ponad 60 proc. kredytów hipotecznych jest denominowane w walutach obcych.
Wielu ekonomistów uważa tymczasem, że przy deklarowanej postawie nowej Rady na znaczne wzmocnienie złotówki trudno liczyć. I to przez dłuższy czas.
Rafał Antczak z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych twierdzi, że niski kurs złotego będzie miał groźne konsekwencje, bo polski dług w ciągu 2 lat może przekroczyć dozwoloną w konstytucji granicę 60 proc. PKB.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.