Agencja nie przekazała żadnych szczegółów 5-dniowej wizyty, jaką w Północnej Korei złożyła delegacja złożona z przedstawicieli Kongresu i naukowców. Wcześniej jej członkowie również nie chcieli ujawnić swoich ustaleń.
Jeden z członków delegacji, John Lewis, powiedział, że władze północnokoreańskie spełniały jej wszystkie prośby. Lewis nie podał jednak żadnych innych szczegółów dotyczących tej wizyty, twierdząc, że delegacja musi najpierw przedstawić jej wyniki władzom amerykańskim.
Z Seulu, stolicy sąsiedniej Korei Południowej, donosi korespondent BBC Charles Scanlon: "Po pięciodniowej wizycie w Korei Północnej amerykańska delegacja jest już w Chinach. Jej członkowie potwierdzili, że pozwolono im na wizytę w Jongbjon. Jeden z Amerykanów dodał, że uwzględniono wszystkie życzenia odwiedzających.
Na razie Amerykanie nie udzielają żadnych informacji twierdząc, że najpierw o szczegółach wizyty dowiedzą się władze w Waszyngtonie. Choć administracja oficjalnie dystansuje się od wizyty, jej członkowie z pewnością będą chcieli wiedzieć, co dzieje się w Jongbjon.
Wszystkie dotyczące kompleksu informacje zbierane są bowiem za pomocą satelitów i obserwacji lotniczej.
Władze w Phenianie twierdzą, że posiadają ilość materiału nuklearnego umożliwiającą wyprodukowanie 6 bomb atomowych. USA i Północna Korea nie potwierdziły tych informacji
W zaszłym tygodniu Korea Północna zaproponowała zamrożenie swojego programu nuklearnego w zamian za - miedzy innymi - pomoc gospodarczą Waszyngtonu. Propozycje Amerykanie określili jako krok we właściwym kierunku, nalegając jednak na całkowite zlikwidowanie programów i instalacji nuklearnych w Korei" - kończy Charles Scanlon.
Była to pierwsza znana wizyta obcokrajowców w Jongbjon od czasu, gdy rok temu zostali stamtąd wydaleni inspektorzy MAEA.
Delegacja ma charakter nieoficjalny, w jej skład wchodzą doradcy kongresu, naukowcy oraz jeden z głównych amerykańskich specjalistów nuklearnych. Nie ma natomiast w jej składzie przedstawicieli rządu USA.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.