Jak poinformowano, dostarczona krótko po godzinie 11 w poniedziałek przesyłka zapaliła się po otwarciu przez asystentkę. Nikomu nic się nie stało.
Również w budynku Parlamentu Europejskiego w Brukseli eksplodował mały ładunek wybuchowy ukryty w liście do przewodniczącego frakcji chadeckiej, Hansa-Goerta Poetteringa.
Po tym incydencie służby Parlamentu unieszkodliwiły drugi wybuchowy list, zaadresowany do wiceprzewodniczącego tej samej grupy unijnych chadeków, Jose Ignacia Salafranco. Władze obawiają się, że w budynku mogą znajdować się dalsze podobne przesyłki, oczekujące adresatów po świąteczno-noworocznej przerwie.
Listy docierające do Parlamentu Europejskiego są najpierw skanowane przez pracowników ochrony, ale najwyraźniej ta metoda okazała się nieskuteczna.
Przesyłki zawierające materiały wybuchowe dotarły pod koniec grudnia do kilku czołowych polityków unijnych, w tym do przewodniczącego Komisji Europejskiej, Romano Prodiego i szefa Europejskiego Banku Centralnego, Jean Claude Tricheta. Do tej pory natrafiono na co najmniej sześć takich przesyłek.
Wszystkie zostały wysłane z Bolonii. Stamtąd wysłano także listy, które trafiły do Parlamentu Europejskiego. Włoska prokuratura nakazała wstrzymywanie wszystkich listów wysyłanych z Bolonii do unijnych instytucji. Policja podejrzewa, że przesyłki nadaje włoska grupa anarchistyczna. Śledztwo w sprawie listów koordynuje Interpol.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.