Nagrania dokonane przez Adama Michnika są koronnym dowodem zarówno przed komisją śledczą badającą tzw. aferę Rywina, jak i w procesie sądowym producenta filmowego.
Tymczasem, jak pisze dziennik, obrońcy Rywina dopatrzyli się w nagraniach różnic. Kiedy na zapisie cyfrowym w pewnym fragmencie rozmowy słychać słowo "ale", w tym samym miejscu, na zapisie analogowym jest "bo". Obrońcy producenta zamierzają w związku z tym dowieść przed sądem, że dostarczone przez Agorę do prokuratury nagrania, mogły być wcześniej przemontowane.
W tej sytuacji o losach Rywina mogą przesądzić analizy Polskich Sieci Elektroenergetycznych i STOEN-u, na których będzie oparta opinia biegłych. Ma ona być gotowa na najbliższą rozprawę, zaplanowaną na 7 stycznia.
Według nieoficjalnych informacji "Życia Warszawy" analizy wskazują na specyficzne wahania częstotliwości pola sieci elektroenergetycznej, niespotykane przy normalnej pracy urządzeń i mogące być efektem kilkakrotnego przegrywania taśm.
Agora: to brednie Agora w oświadczeniu zamieszczonym na swoich stronach internetowych stanowczo zaprzecza doniesieniom "Życia Warszawy". "Kiedy inne sposoby obrony najwyraźniej zawiodły, rok po ogłoszeniu tekstu nagrania, prawnicy Rywina próbują zakwestionować ten koronny dowód. Gazeta Wyborcza i Agora oświadczają, że jest to kompletna brednia" – zapewnia rzecznik Agory, Anna Borys-Karwacka.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.