Według związkowców z Solidarności, w kasach ich przedsiębiorstw brakuje co najmniej 17 mln złotych. Protestujący zapowiedzieli jednak, że zasiądą do rzeczowych rozmów na temat sytuacji transportu w centrum regionu, w ramach Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. Do spotkania ma dojść 12 czerwca. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, strajk zostanie odwieszony.
W poniedziałek na trasy nie wyjechał ani jeden tramwaj i ponad połowa kursujących zazwyczaj autobusów.
24-godzinny w zamierzeniach strajk ostrzegawczy zorganizowała Solidarność w przedsiębiorstwach komunikacyjnych w Katowicach, Sosnowcu, Będzinie i Dąbrowie. Na trasy nie wyjechało ok. 600 pojazdów.
Strajku nie przeprowadzono natomiast w zajezdniach autobusowych w Gliwicach, Bytomiu, Tychach. Jeździli także prywatni przewoźnicy, co częściowo rozwiązało problemy z dojazdem. Wprowadzono także możliwość czasowego korzystania z biletów autobusowych i tramwajowych w pociągach podmiejskich.
Posiadacze samochodów, którzy zazwyczaj nie korzystali z nich dojeżdżając do pracy, tym razem wzięli swoje auta, co spowodowało dłużej niż zwykle korki na ulicach Katowic.
Związkowcy z zakładów komunikacyjnych domagają się większych pieniędzy na funkcjonowanie swoich przedsiębiorstw.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.