Sześcioro uczniów stanęło przed sądem pod zarzutem znieważania oraz naruszenia nietykalności cielesnej nauczyciela. Uczniom zarzucano dręczenie pedagoga, którego m.in. popychali, wiązali i któremu zakładali na głowę kosz na śmieci. Sprawa wyszła na jaw dzięki upublicznieniu nagrań wideo. Przebieg takich lekcji utrwalili sami uczniowie.
Jak potwierdzili pełnomocnicy oskarżonych, pięcioro uczniów przyznało się do winy całkowicie, a jeden przyznał się do części zarzutów. Wszyscy okazali skruchę, przeprosili nauczyciela.
Cały proces trwał niespełna 5 godzin – obrońcy wystąpili o dobrowolne poddanie się karze, a sąd przychylił się do wniosku. Wyrok dla najbardziej aktywnego uczestnika prześladowań nauczyciela to rok ograniczenia wolności w postaci rocznej, nieodpłatnej, nadzorowanej pracy na cele społeczne (20 godzin miesięcznie). Kara dla pozostałych jest o ponad połowę krótsza – 5 miesięcy pracy społecznej. Cala szóstka będzie objęta nadzorem kuratorów społecznych.
Tymczasem pedagodzy ostrzegają - ekscesy w Toruniu są bardziej normą niż wyjątkiem. Według Anieli Magnuszewskiej, która ankietowała nauczycieli białostockich gimnazjów, co piąty z tych, którzy odpowiedzieli, przyznaje że był ofiarą uczniowskiej przemocy. Inni – jak mówi Magnuszewska - boją się lub wstydzą odpowiadać: "Może sobie przemoc kojarzą tylko z aktami czysto fizycznymi, a z drugiej strony boją się przyznać, bo to w jakimś stopniu będzie świadczyło o ich ułomności zawodowej, niemożności radzenia sobie w pracy, a to się przełoży na ewentualne późniejsze zatrudnienie."
Według ankiety, gimnazjaliści - czyli dzieci między 13. a 16. rokiem życia - biją i opluwają nauczycieli i ich bliskich, rzucają w nich przedmiotami, grożą pobiciem, kradną i niszczą rzeczy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.