Działacze z ruchu ochrony środowiska obawiają się, że wiercenia grożą wyciekiem ropy, który może zaszkodzić Arktyce. Dopuszczeniu koncernów naftowych w pogranicze norwesko-rosyjskie przeciwna jest też okoliczna społeczność, która żyje z rybołówstwa.
Rządowe plany zakładają uruchomienie trzech szybów eksploatacyjnych w okresie najbliższych dwóch lat. Równocześnie rząd domaga się od firm, którym przyzna koncesję zabezpieczeń przed wyciekiem ropy.
W tym samym regionie do eksploatacji złóż zamierzają przystąpić także firmy rosyjskie, które nie muszą stosować się do równie wysokich co norweskie standardów ochrony środowiska. Z tego powodu - w ocenie korespondenta BBC - norweskie organizacje ekologiczne mogą niewiele wskórać.
Zagrożenie dla środowiska Morza Barentsa wiąże się także z planowanym uruchomieniem naftowego terminalu w Murmańsku skąd rosyjska ropa ma być dostarczana tankowcami do USA.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.