Negocjacje załamały się po braku porozumienia w sprawie podziału głosów w Radzie Unii Europejskiej. Polska i Hiszpania chcą utrzymania systemu z Nicei, Francja i Niemcy domagają się zwiększenia ich pozycji we Wspólnocie.
Po zakończeniu szczytu pojawiły się obawy, że integracja Europy może teraz przebiegać z różnymi prędkościami. Przyspieszenia integracji domagają się Berlin i Paryż, a także popierające je mniejsze kraje, jak Belgia. Pozostałym członkom grozi pozostanie niejako na uboczu.
Korespondent BBC w Brukseli mówi, że plan, by do maja przyszłego roku przyjąć konstytucję, staje teraz pod znakiem zapytania.
Przywódcy krajów uczestniczących w szczycie umniejszają znaczenie niepowodzenia. "Nie można mówić o dramacie ani o kryzysie" – stwierdził prezydent Francji, Jacques Chirac. Premier Wielkiej Brytanii powtórzył, że lepiej było odłożyć kwestię konstytucji, niż kontynuować negocjacje i zakończyć je wątpliwym kompromisem.
Włoski premier, Silvio Berlusconi, mówił jednak o "całkowitym braku porozumienia" w kwestii podziału głosów w Radzie. Dodał jednak, że kraje uczestniczące w spotkaniu zgodziły się w większości kwestii, w tym co do współpracy obronnej. "Pytanie brzmi: czy butelka jest do połowy pełna, czy w połowie pusta?" – zapytał retorycznie Berlusconi, którego kraj w tym półroczu przewodniczy Unii.
Teraz kwestią konstytucji ma się zająć Irlandia. Szef rządu w Dublinie, Bertie Ahern, ogłosił już, że w marcu przedstawi raport na temat postępu w rozmowach. Głos sceptycyzmu dobiegł jednak ze strony Szwecji. Premier tego kraju, Goran Persson, powiedział, że rozmowy o europejskiej konstytucji nie zostaną wznowione przed 2005 rokiem.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.