Pierwszy dzień konferencji upłynął raczej na prezentacji przeciwnych stanowisk w sprawie podejmowania decyzji w rozszerzonej Unii. Obserwatorzy przyznają, że prognozy na pozytywne zakończenie szczytu nie są najlepsze. Spór toczy się głównie wokół systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Francja i Niemcy chcą zmienić zaproponowany 3 lata temu w Nicei sposób podejmowania decyzji. Polska i Hiszpania są zdecydowane go bronić. System nicejski daje Polsce i Hiszpanii tylko o 2 głosy mniej od znacznie większych krajów jak Francja, Niemcy, W.Brytania czy Włochy.
Cimoszewicz: wina za ewentualne fiasko spadnie na wszystkich Poruszający się na wózku inwalidzkim premier Leszek Miller powtórzył w Brukseli, że Polska nie może zgodzić na zmianę systemu, ponieważ zmieni to układ sił wśród państw Wspólnoty. Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że możliwy jest każdy scenariusz, łącznie z fiaskiem rozmów: "Jeśli konferencja zakończy się niepowodzeniem, wtedy będzie to wina nas wszystkich, nie tylko Polski. Mamy swoje priorytety, których będziemy bronić. Oczekujemy, że będzie to respektowane, w przeciwnym razie, porozumienie nie będzie możliwe."
Niemcy i Francja - kraje, które najgłośniej mówią o konieczności zmiany systemu głosowania ustalonego w Nicei, również nie zamierzają ustąpić. Berlin i Paryż chcą, by w przyszłości, w rozszerzonej Unii decyzje były podejmowane tzw. podwójną większością – czyli przez większość krajów Wspólnoty, zamieszkaną przez co najmniej 60 procent jej populacji. Jak donosi korespondent BBC, na razie słychać sporadyczne sygnały irytacji wobec Polski. "Gdyby nie Nicea, nie byłoby rozszerzenia i Polska nie miałaby dziś tego problemu" - mówił prezydent Francji Jacques Chirac.
Premier Wielkiej Brytanii - Tony Blair ostrożnie wypowiada się na temat możliwości kompromisu: "Musimy spróbować osiągnąć porozumienie. Zobaczymy czy jest ono możliwe, bo na razie trudno jest to stwierdzić. Czekają nas bardzo, bardzo trudne negocjacje, bo stanowiska są rozbieżne". Brytyjski premier powtórzył, że jego kraj jest otwarty na wszelkie propozycje w tej sprawie.
Berlusconi: jest wyjście awaryjne Silvio Berlusconi, premier Włoch, które przewodniczą pracom Piętnastki w tym półroczu, do późnej nocy prowadził konsultacje z uczestnikami szczytu. Sondował wśród delegacji poszczególnych państw jakie są możliwości kompromisu. Głośno jednak mówił też o wyjściu awaryjnym, czyli ustaleniu wszystkich punktów konstytucji z wyjątkiem dwóch spraw - składu Komisji i sprawy systemu ważenia głosów w Radzie UE. To zostałoby ustalone w przyszłym roku.
Jeśli tak się stanie, to dalszym rokowaniom będzie patronować Irlandia. Kraj ten przejmuje w styczniu przewodnictwo w Unii. Irlandzki minister do spraw Europy, Dick Roche wypowiada się ostrożnie na temat sporu wokół systemu podejmowania decyzji w rozszerzonej Unii. "W pełni szanuję stanowisko Hiszpanii i Polski. Przypominają one, że w Nicei osiągnięto porozumienie, które ostatnio nabrało mocy prawnej i mają swoje racje. Ale trzeba też uszanować racje innych".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.