Otwierając posiedzenie, premier Leszek Miller zapewnił, że polska delegacja jedzie tam z "wolą osiągnięcia porozumienia".
"Jesteśmy otwarci na każdą racjonalną i merytoryczną dyskusję, na każdy racjonalny argument, jeśli tylko zmierzać one będą do budowania spójności Wspólnoty Europejskiej i do równoprawnego traktowania wszystkich jej członków: dużych, średnich i tych małych. Jednocześnie jesteśmy zdania, podobnie jak inni, że przyjęcie traktatu nie może dokonać się za wszelką cenę", oświadczył Leszek Miller.
W czterominutowym wystąpieniu premiera nie padło ani słowo "veto", ani "kompromis", ani nawet "Nicea".
Zanim zaczął mówić, premier z widocznym trudem i grymasem bólu poprawił się w wózku. Wcześniej wjechał na nim na salę obrad. Wprost ze spotkania wrócił do szpitala.
Lekarze podkreślają, że woleliby widzieć szefa rządu jeszcze przez co najmniej kilka dni w szpitalu. Przyznają, że Leszek Miller wypisuje się na własną prośbę, wbrew ich zaleceniom.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.