"Nas nie dogonią" – znany rosyjski przebój śpiewali chórem w swoim sztabie aktywiści zwycięskiej prokremlowskiej
"Jednej Rosji" (wg wstępnych obliczeń -
36,8 % poparcia). Także w siedzibie bloku
"Ojczyzna" pito szampana. To lewicowo-nacjonalistyczne ugrupowanie, powstało – jak podkreśla korespondentka BBC - pod egidą Kremla, by odebrać głosy komunistom. W wyborach zajęło nieoczekiwanie czwarte miejsce (
9 %).
Znakomity wynik uzyskała nacjonalistyczna partia
L-DPR Władimira Żyrinowskiego - najwyższe od 1995 r. poparcie dało jej trzecią pozycję (
11,8 %). Najwięksi przegrani tych wyborów, mimo drugiego miejsca, to
komuniści, którzy liczyli na znacznie więcej głosów niż
12,7 %.
Klęskę ponieśli prorynkowi liberałowie, którzy po raz pierwszy od 1991 r. nie zdołali pokonać 5-procentowego progu wyborczego (partia
"Jabłoko" –
4,3 %).
Podobnie klęskę poniósł
Sojusz Sił Prawicy - ugrupowanie skupiające twórców rosyjskich reform rynkowych - tylko
3,9 %.
Liberałowie i SPS będą miały prawdopodobnie tylko szczątkową reprezentację w Dumie. Wg wstępnych danych zdobyły po 3 miejsca w 225 jednomandatowych okręgach wyborczych, w których wybiera się połowę deputowanych do 450-osobowej Dumy Państwowej.
Komentatorzy podkreślają, że nowa Duma będzie pierwszym w historii postsowieckiej Rosji parlamentem, w którym zabraknie silnej liberalnej opozycji. W poprzednich wyborach w 1999 roku SPS dostał 8,5 proc. głosów, a Jabłoko 5,9 proc.
Wygrał Putin"Putin dostał pakiet kontrolny parlament" – tak zwycięstwo prokremlowskich ugrupowań oraz klęskę zarówno lewicowej jak i prawicowej opozycji komentuje rosyjska prasa. W nowej Dumie prokremlowscy politycy mogą zdobyć nawet 2/3 mandatów, co da im możliwość zmiany konstytucji. Zdaniem komentatorów dowodzi to, że zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Władimir Putin ma zapewnione, być może nawet w pierwszej turze.
Bliższą konsekwencją niedzielnego głosowania będzie zapewne zmiana na stanowisku premiera. Według prasowych spekulacji, związanego jeszcze z byłym prezydentem Borysem Jelcynem Michaiła Kasjanowa miałby zastąpić pochodzący z Petersburga Aleksiej Kudrin, wicepremier i minister finansów, zwolennik większego państwowego interwencjonizmu.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.