"Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika" - tak Gazeta Wyborcza zatytułowała blisko rok temu swój artykuł, który zapoczątkował dochodzenie w sprawie domniemanej korupcji przy tworzeniu ustawy o radiofonii i telewizji. Wanda Rapaczyńska twierdzi, że była osobą, która pierwsza usłyszała od Lwa Rywina "zapłaćcie, a ustawa medialna będzie dla was korzystna".
Rapaczyńska zeznawała już w prokuraturze i przed sejmową komisją śledczą, która równolegle bada najgłośniejszą aferę ostatnich lat – Rywin bowiem nie tylko miał żądać łapówki od jednej z największych polskich firm, ale i powoływać się przy tym na premiera Millera i bliżej nieokreśloną "grupę trzymającą wadzę".
Proces Rywina, który formalnie jest oskarżony o tzw. płatną protekcję, rozpoczął się w ostatni wtorek. Rywin jest jedynym oskarżonym, grozi mu do 3 lat więzienia.
Rapaczyńska twierdzi, że Rywin chciał "za ustawę" 17,5 mln dolarów oraz fotela prezesa telewizji Polsat, którą chciała kupić Agora. Rywin utrzymuje, że to nieprawda i że nigdy nie rozmawiał z Rapaczyńską o zmianach w ustawie medialnej. Twierdzi, że jest ofiarą intrygi "Agory", która jego zdaniem rozpętała korupcyjną aferę, by zablokować przyjęcie ustawy medialnej. Ustawa uniemożliwiała bowiem wzbogacenie jej medialnego koncernu o ogólnokrajową telewizję Polsat.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.