Dwójka prokuratorów przyjechała do Warszawy, by prosić Jerzego Jaskiernię o wyjaśnienia.
Blisko tydzień temu w prasie pojawiły się doniesienia o nieprawidłowościach, do jakich miało dojść przy uchwalaniu ustawy o grach losowych. Gazety twierdziły, że natrafiły na ślad, mogący świadczyć, iż za obniżenie podatku lobby właścicieli automatów zapłaciło 10 milionów dolarów. W tym kontekście wymieniano m.in. nazwisko szefa klubu SLD.
Jerzy Jaskiernia zdecydowanie odrzuca te oskarżenia jako bezzasadne. W podobnym tonie wypowiedział się w środę również prokurator krajowy. Karol Napierski stwierdził, że dowody zebrane w sprawie rzekomego wręczenia łapówki są mało wiarygodne.
Konrad Kornatowski z gdańskiej prokuratury powiedział, że nikomu jeszcze mnie postawiono zarzutów. Dodał, że do tej pory przesłuchano kilkudziesięciu świadków, a śledztwo się rozwija.
Kontrola "jednorękich" Tymczasem premier polecił skontrolowanie wszystkich lokali, w których zainstalowane są automaty typu "jednoręki bandyta". Kontrola ma wykazać, czy działają zgodnie z nową ustawą o grach losowych, czy zostały zalegalizowane i czy odprowadzany jest od nich podatek.
Według danych resortu finansów, na 40 tysięcy automatów - w ciągu pół roku obowiązywania ustawy do legalizacji zgłoszono mniej niż jedną czwartą z nich. Podatku nie zapłacono od ani jednej maszyny.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.