Wielka Brytania zapowiedziała już, że będzie musiała zawetować projekt, jeżeli nie zagwarantuje on suwerenności państw w dziedzinie polityki zagranicznej.
Z kolei Polska i Hiszpania nadal bronią systemu głosowania z Nicei, który daje tym krajom znaczną siłę głosu.
Kolejna sporna kwestia wiąże się z liczbą komisarzy w poszerzonej Unii. Propozycje w tej dziedzinie wahają się od 15 do 31 - w tej ostatniej wersji duże kraje miałyby 2 komisarzy.
Neapolitańskie spotkanie określane jest mianem konklawe; czyli nie powinno zakończyć się bez rozstrzygnięcia. Jednak zdaniem obserwatorów, najważniejsze decyzje i tak zapadną prawdopodobnie dopiero w połowie grudnia, na szczycie w Brukseli.
Tak sądzi między innymi brukselski korespondent "Financial Times", który uważa, że spotkanie będzie "oczyszczaniem gruntu" przed Brukselą. Dodaje, że ministrowie skupią się zapewne na usuwaniu rozbieżności w kwestiach drugorzędnych, tak, by w stolicy Belgii można było skupić się na kluczowych sprawach.
Gazeta uważa, że nic nie pomoże nawet charyzma Silvio Berlusconiego i cytuje premiera Leszka Millera, który zapowiada, że "nie zrobi niczego, co osłabi pozycję Polski" i będzie bronił korzystnego dla Warszawy systemu głosowania, ustalonego w Nicei.
Zdaniem "Financial Times", jest także mało prawdopodobne, by Polska lub Hiszpania zaakceptowały układ "Bóg za głosy", czyli wpisanie odwołania do chrześcijaństwa do projektu konstytucji, w zamian za rezygnację z ustaleń z Nicei.
Przewodzące Unii Europejskiej Włochy zaapelowały do państw wspólnoty o poświęcenie swoich narodowych interesów dla dobra Europy. Zdaniem szefa włoskiej dyplomacji Franco Frattiniego, takie poświęcenie opłaci się w przyszłości.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.