Największe niepokoje ekonomistów budziła poprawka dotycząca rezerwy rewaluacyjnej. Gdy ten pomysł pojawił się w pracach Sejmu nad rządowym projektem, na rynku doszło zrazu do paniki. Część posłów proponowała, by ustawowo zmusić bank centralny do zmniejszenia tzw. rezerwy rewaluacyjnej, a uwolnione pieniądze przekazać budżetowi państwa.
NBP ostrzegał, że są to środki wirtualne, a realizacja pomysłu posłów oznaczałaby w praktyce dodrukowanie pieniędzy. Przez chwilę, w trakcie prac w komisji, SLD poparł wniosek i zanosiło się na niespodziankę. Rząd przywołał jednak swój klub do porządku. Zapowiada, że o zmniejszenie rezerwy będzie zabiegał w negocjacjach z NBP.
Zdecydowaną przewagą głosów Sejm zdecydował też, że Rada Polityki Pieniężnej pozostanie 9-osobowa, zamiast proponowanego w poprawce 6-osobowego składu. Posłowie nie zgodzili się też, aby plan finansowy NBP był uchwalany przez Sejm. Wydaje się, że przeważyła opinia wiceprezesa NBP Jerzego Stopyry, iż byłoby to sprzeczne z Konstytucją. Ponadto upadła poprawka mówiąca, że zasady polityki kursowej miałby ustalać rząd "po zasięgnięciu opinii Rady Polityki Pieniężnej", zamiast dotychczasowego "w porozumieniu z Radą".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.