Jak mówi sekretarz generalny Sojuszu Marek Dyduch, część działaczy przenosi się do bardziej radykalnych partii lewicowych. "Druga grupa to osoby, które twierdzą, że są rozczarowane rządami SLD w Polsce. Trzecia grupa podnosi, że dobijają się, aby SLD pomogło im załatwić pracę lub jakieś stanowisko. To się nie udaje, więc są z tego tytułu rozczarowani i odchodzą" – wyjaśnia Dyduch. Według niego część "strat" to efekt wykrycia martwych dusz, które nawet nie płaciły składek.
Do połowy grudnia władze krajowe partii dały czas na zawieszenie członkostwa tym działaczom, którzy zostali pozytywnie zweryfikowani przez koła, a na których ciążą zarzuty prokuratorskie. Dotyczy to między innymi byłego wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotki, zamieszanego w tzw. aferę starachowicką oraz posłów, którzy głosowali "na dwie ręce".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.