Powrót Beatlesów

Fani otrzymują tylko to, co zagrali muzycy grupy. Żyjący członkowie The Beatles mówią, że nowy materiał brzmi dokładnie tak, jak 34 lata temu w studiu nagraniowym (nagrań dokonano w styczniu 1969 r., płyta ukazała się w roku 1970).

Trzeba było najnowocześniejszej techniki, żeby płyta oddawała oryginalne brzmienie utworów. Piosenki z "Let It Be" nagrane były początkowo z myślą o planowanym koncercie telewizyjnym. Później powstał z nich album, który miał nazywać się "Get Back" i miał stanowić muzyczny podkład do filmu dokumentalnego o Beatlesach.

Projekt jednak zarzucono, stosunki między członkami grupy nie układały się wówczas dobrze, wkrótce zespół się rozpadł. Wtedy właśnie, w roku 1970, producent Phil Spector zabrał się za przearanżowanie nagrań. Do niektórych utworów, jak "The Long and Winding Road", czy "Across the Universe", dodał orkiestrę. Nie wszystkim się to spodobało. Zwłaszcza Paul McCartney był bardzo niezadowolony. Krążą pogłoski, że kiedy sir Paul dowiedział się o tym, co Phil Spector zrobił z jego piosenką "The Long and Winding Road", był wściekły. Teraz, o nowej wersji natomiast mówi z wielkim uznaniem. "Gdybyśmy wtedy dysponowali taką technologią jak dziś, Let It Be... brzmiałby dokładnie tak, jak nowa wersja" - mówi McCartney.

"Paul nigdy nie zgadzał się z Philem" - powiedział perkusista The Beatles, Ringo Starr, w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone". I dodał, że ostatnio w rozmowie telefonicznej przyznał McCartneyowi słuszność: "Masz rację, jak diabli. Bez Phila ta płyta brzmi świetnie".

Brytyjscy krytycy już rozpływają się w zachwytach. W "Daily Telegraph" Neil McCormick napisał: "To był wspaniały zespół i na tej płycie to słychać. Bo te utwory nagrywane były z myślą o tym, żeby brzmiały tak, jakby były grane 'na żywo'. O to chodziło. Beatlesi to przede wszystkim muzyka, kogo obchodzą ich późniejsze kłótnie?".