Dostępu do budynku bronią żołnierze, ale na razie manifestacja przebiega pokojowo.
To największa demonstracja w Gruzji od początku kryzysu politycznego, do którego doszło po niedawnych wyborach parlamentarnych. Opozycja twierdzi, że zostały one sfałszowane. Zastrzeżenia do przebiegu głosowania zgłaszali także obserwatorzy zagraniczni.
Przywódca opozycyjnego Ruchu Narodowego, Michaił Saakaszwili wezwał cały naród do przyłączenia się do demonstrantów, którzy od tygodnia obozują przed budynkiem parlamentu. Saakaszwili poinformował też, że rozpoczął akcję zbierania miliona podpisów pod apelem o dymisję prezydenta.
Eduard Szewardnadze zapowiada jednak, że nie ulegnie groźbom i pozostanie na stanowisku. Prezydent zaproponował demonstrantom rozmowy.
"Myślę, że nie wyczerpaliśmy jeszcze wszystkich możliwości porozumienia. Ciągle możemy zapobiec konfrontacji. Ale - jak już kiedyś powiedziałem - od wojny domowej dzieli nas tylko krok", ostrzega Szewardnadze.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.