Szef komisji Tomasz Nałęcz twierdzi, taka sytuacja jest pozaprawna i niebezpieczna: "Stworzyło to wrażenie, że otwarto przed Polakami możliwość zgłaszania się na przesłuchania przez komisję. Przestrzegałbym przed takim wrażeniem, bo kolejka może być bardzo długa. Nawet u mnie interweniowało kilka osób, że chciałyby zeznawać przed komisją, chociaż nie mają nic w tej sprawie do powiedzenia" – mówi Nałęcz.
Jan Rokita dał do zrozumienia, że z formalną oceną marszałka się zgadza, ale skoro brak politycznych szans, by komisja większością głosów wezwała prezydenta (raz już taki wniosek odrzucono), trzeba szukać innego wyjścia: "Jedyna formułą, która daje jakiekolwiek szanse (...) jest apelowanie do prezydenta, aby sam zrozumiał, iż przesłuchanie go leży w interesie państwa i jego własnym".
Komisja postanowiła, że w listopadzie, poczynając od jutra, przesłucha dziewięciu innych świadków. Większość z nich ma pomóc ustalić, co działo się w krytycznych dla ustawy medialnej dniach lipca zeszłego roku. Prawnicy Agory i resortu kultury, sekretarz Rady Ministrów oraz szef Kancelarii Premiera, Marek Wagner, zapewne będą pytani o obieg dokumentów wewnątrz rządu i między nim, a Agorą, by sprawdzić, czy zmiany treści ustawy mogły mieć związek z korupcyjną propozycją Rywina.
Już wcześniej komisja zdecydowała o ponownym przesłuchaniu prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej i byłej wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.