Miller zastrzegł, że nie komentuje przecieków prasowych, ale powiedział, że jeśli dokument rzeczywiście ujawni opóźnienia, to Polska zdąży je nadgonić. "Jest jeszcze czas na poprawki" – uważa szef rządu.
Tymczasem Aleksander Kwaśniewski nie podzielił spokoju Millera i w związku z raportem zwołał na czwartek Radę Gabinetową czyli posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta. "Oczekuję, że rząd przedstawi stan przygotowań i zaawansowania opóźnień" - powiedział Kwaśniewski.
Raport nadal nie jest jawny, jednak jego obszerne fragmenty dostały się już do prasy i są szeroko komentowane. Według nich, Polska ma najwięcej zaległości spośród 10 krajów przystępujących do Unii w maju przyszłego roku.
Według przecieków, raport wskazuje 9 obszarów zaległości w dostosowaniu prawa i przygotowaniach praktycznych Polski do członkostwa w Unii. Chodzi m.in. o opóźnienia w budowie rolniczego systemu ewidencji IACS, kwestie kontroli jakości żywności a także o niewystarczające zwalczanie korupcji.
Doradca premiera do spraw międzynarodowych Tadeusz Iwiński uważa, że część opóźnień wynika z tego, że Polska jest największym z krajów przygotowujących się do akcesji. Jego zdaniem, nie można porównywać wyzwań jakie postawiono takim niewielkim państwom jak Cypr, Malta czy Estonia z 39-milionową Polską.
Część ekspertów zwraca także uwagę, że straszenie tzw. klauzulami ochronnymi czyli blokadą części unijnego rynku dla polskich towarów w przypadku gdy Warszawa nie zdąży z przygotowaniami, ma bardziej wymiar "politycznego straszaka". Postawienie Polski w takiej sytuacji byłoby przede wszystkim kłopotliwe dla samej Unii Europejskiej. Faktem jest jednak, że to ostatnie ostrzeżenie skierowane do Warszawy przed przystąpieniem do UE jest bardzo wyraźne i mocne.
Pozostałe kraje kandydackie - jak wynika z przecieków dotyczących raportu - sprawiają Unii mniej kłopotów. Malta ma zaległości w 6 dziedzinach, Łotwa w 5, Czechy, Słowacja i Węgry - w 4, Estonia - 3, Litwa - 2, Słowenia - 1.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.