W ciągu ostatnich dwóch lat prawie pół miliona byłych więźniów obozów i robotników przymusowych otrzymało większą część należnych im odszkodowań. Teraz dostaną resztę z pieniędzy wyłożonych przez niemiecki rząd i koncerny. Prawie 60 lat po wojnie byli niewolnicy faszystowskiego reżimu mówią z ulgą, że nareszcie doczekali się gestu pamięci. "Ale o zadośćuczynieniu nie ma mowy" - podkreśla więźniarka kilku obozów śmierci, Halina Elczewska - "Jest to po prostu symboliczny gest. Byłam za drutami przez 5 lat i 7 miesięcy. Jakie to może być zadośćuczynienie?". Na rekompensaty za niewolniczą pracę i prześladowania Polaków przez Trzecią Rzeszę, niemiecki rząd i koncerny przeznaczyły około 3,5 miliarda złotych.
Za kilkanaście miesięcy sprawa wypłat ma być zakończona. Nadchodzi też finał kładącej się cieniem na odszkodowaniach, bulwersującej ofiary nazizmu, sprawy ogromnych premii, jakie wypłacił sobie poprzedni zarząd fundacji. Dwóch członków zarządu zwraca je w ratach. Obecny szef Fundacji, Jerzy Sułek mówi, ze trzech pozostałych, od kilku lat unika oddania pieniędzy i w związku z tym zwrócił się do sądu. W grudniu zaczyna się proces o zwrot premii.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.