Pedofilia na granicy niemiecko-czeskiej występuje na niespotykaną skalę – ocenia policyjny psycholog Adolf Gallwitz. Twierdzi on, że Czechy stały się celem niemieckich turystów, poszukujących seksu. Ocenia ich liczbę na 100 tys. rocznie. Z tego – jak szacuje – połowa to pedofile. Poza Niemcami, głównie mieszkańcami Saksonii i Bawarii, nad granicę przyjeżdżają pedofile z Włoch i Austrii.
Według autorów raportu UNICEF-u, niektóre dzieci są "sprzedawane" przez rodziców pedofilom. Przystanki autobusowe, stacje benzynowe, parkingi w pobliżu granicy stały się według Cathrin Schauer "bazarami", gdzie dochodzi do tych "transakcji". "Są miejsca, w których kobiety z dziećmi na rękach wypatrują seks-turystów i podają im te dzieci do samochodów" – napisano w raporcie. Autorzy opisali sytuacje, w których 8-letnie dzieci negocjowały ceny usług seksualnych, niektóre otrzymywały tylko słodycze. Cena za taką usługę to najczęściej od 5 do 25 euro.
Zdaniem szefa niemieckiego oddziału UNICEF-u Reinharda Schlagintweita zarówno rząd niemiecki, jak i czeski przymykają oczy na to zjawisko. Według raportu wykorzystywane seksualnie dzieci przyjeżdżają w pobliże niemieckiej granicy z całych Czech i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Powód, to – jak napisano - często rozpaczliwa sytuacja materialna rodzin. Podkreślono, że niektóre dzieci doświadczają przemocy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.