Szef amerykańskiej dyplomacji Collin Powell zaapelował do agencji pomocowych i organizacji charytatywnych by nie wycofywały się z Iraku. Jak stwierdził ich praca jest w Iraku bardzo potrzebna, a jej zakończenie "byłoby zwycięstwem terrorystów". "W rozmowach z naszymi dowódcami na miejscu zastanawiamy się nie tyle nad tym, jak zapewnić ochronę pracowników, co jak zapewnić członkom organizacji bezpieczne warunki pracy" – powiedział Powell.
Powell wypowiadał się po serii ataków, w wyniku których w Bagdadzie zginęło ponad 30 osób, a ok. 200 zostało rannych. Międzynarodowy Czerwony Krzyż, którego biuro było jednym z celów wczorajszych zamachów, zapowiedział przeanalizowanie swojej działalności w Iraku.
Szok w BagdadzieJak donosi korespondent BBC w Bagdadzie, iracka stolica jest zszokowana skalą wczorajszych ataków. "Po jednym z najkrwawszych dni w ostatnich kilku miesiącach mieszkańcy Bagdadu zastanawiają się, czy tak właśnie będzie wyglądał do końca święty miesiąc muzułmanów Ramadan i modlą się, by tak nie było" – donosi Kim Ghattas. Wg korespondenta zatrzymano na razie jednego podejrzanego - mężczyznę z syryjskim paszportem. "Pojawiły się doniesienia, że jeden z komisariatów otrzymał pogróżki od nieznanej organizacji ekstremistów islamskich. W liście oskarżono irackich policjantów o kolaborację" – relacjonuje Kim Ghattas.
Debata w Pentagonie Komentując ataki prezydent USA G. Bush powiedział, że zamachowcy są coraz bardziej zdesperowani, ale ich ataki nie zakończą amerykańskich wysiłków w celu odbudowy Iraku. Zdaniem korespondenta BBC w Waszyngtonie, ostatnie ataki wzmogą jednak wrażenie, że sytuacja w Iraku pogarsza się, a nie odwrotnie.
Korespondent BBC Nick Childs donosi, że wojskowi i cywilni szefowie operacji irackiej, generał John Abizaid i ambasador Paul Bremmer prowadzą w Pentagonie rozmowy na temat kontynuowania amerykańskiej misji w tym kraju. "Ostatnie wydarzenia w Bagdadzie są oczywistym tematem rozmów. Nieoficjalnie w Pentagonie przyznaje się, że koalicja ma za sobą kilka trudnych dni, nikt jednak przynajmniej na razie nie mówi o zmianie strategii w Iraku. Jak ujął to jeden z urzędników: wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i musimy pokonać te trudności. Dodał jednak, że należy przeanalizować, czy ataki to tylko jednorazowa akcja, czy też część staranie zaplanowanej strategii. Choć zamachy określa się tu mianem desperackich, nie ulega wątpliwości, że władze są zaniepokojone ich możliwym wpływem na społeczne poparcie amerykańskiej misji, zarówno w USA jak i w samym Iraku" – analizuje korespondent BBC.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.