Według ustaleń prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, trzej byli członkowie zarządu Stoczni Gdynia dokonywali przestępstw polegających na zaciąganiu wielomilionowych kredytów na rzecz stworzonego przez siebie stoczniowego funduszu inwestycyjnego.
Poręczenie zaciąganych pożyczek miał stanowić majątek stoczni, którą zarządzali. Jak powiedział BBC Krzysztof Trynka z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, w ten sposób zdefraudowano 31 mln zł. Dwaj byli szefowie stoczni Hubert K. i Zdzisław B. zostali zatrzymani. Sąd zdecyduje o ich ewentualnym tymczasowym aresztowaniu.
Tymczasem trwają poszukiwania trzeciego podejrzanego, byłego prezesa Stoczni Gdynia Janusza Szanty. Prokuratura zamierza mu przedstawić zarzut działania na szkodę spółki, którą kierował. Dotychczas nie udało się ustalić jego miejsca pobyty, ale jak twierdzą agenci ABW, zatrzymanie Szlanty to "kwestia czasu".
Grupa Stoczni Gdynia w ubiegłym roku ubiegała się o rządowe gwarancje kredytowe na budowę kolejnych statków. Rząd jednak opóźniał decyzję w tej sprawie. Nieoficjalnie wiadomo, że ministerstwo finansów uzależniało udzielenie tych gwarancji, od zmiany składu zarządu grupy. Miało chodzić o usunięcie ze stanowiska prezesa Szlanty. Odwołano go w kwietniu tego roku. W tym czasie trwało już śledztwo w sprawie nadużyć kredytowych byłego zarządu stoczni.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.