Wiadomo, że komendant główny policji Antoni Kowalczyk zmienił pierwsze zeznania dotyczące sprawy przecieku informacji o akcji Centralnego Biura Śledczego przeciw starachowickim samorządowcom. Sam tłumaczył, że chodziło tylko o "uzupełnienie i skorygowanie wcześniejszych informacji o dodatkowe okoliczności".
Według doniesień prasowych, gen. Antoni Kowalczyk początkowo zaprzeczał, by poinformował o działaniach policji ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotkę, później miał przyznać, że tak się jednak stało. Prokuratura postawiła Sobotce zarzut ujawnienia tajemnicy służbowej – to właśnie on miał być źródłem przecieku.
Odtajnienia zeznań komendanta głównego policji domagali się zarówno politycy opozycji jak i SLD. Opowiedział się za tym również sam Kowalczyk. Minister Kurczuk argumentował jednak, że tylko prowadząca śledztwo w sprawie tzw. afery starachowickiej kielecka prokuratura może podjąć decyzję o odtajnieniu zeznań szefa policji. Dwa dni temu zastępca prokuratora okręgowego w Kielcach Janusz Bors oświadczył, że nadal nie widzi prawnej możliwości odtajnienia zeznań Antoniego Kowalczyka.
Afera starachowicka została ujawniona przez prasę na początku lipca. Zdaniem obserwatorów, podważyła zaufanie do urzędów państwowych - rzuciła podejrzenie, że niektórzy posłowie i samorządowcy mają powiązania z gangami. W Starachowicach miało to doprowadzić do ujawnienia informacji o planowanej akcji organów ścigania, co skutkowało narażeniem życia policjantów.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.