Pierwszym Chińczykiem w kosmosie jest 38-letni pułkownik lotnictwa Yang Liwei.
Kapsuła z kosmonautą - zwanym w Chinach taikonautą - ma okrążyć Ziemię 14 razy i 21 godzin po starcie wylądować w rejonie wewnętrznej Mongolii.
Pułkownik Ludowej Armii Wyzwoleńczej wszedł na pokład kapsuły trzy godziny przed startem. Do ostatniej chwili był otoczony dziećmi, które trzymały w rękach kolorowe baloniki. "Nie zawiodę kraju" – takie były jego ostatnie słowa wypowiedziane przed startem. Później już z kosmosu powiedział: "Czuję się dobrze, do zobaczenia jutro".
Nie są znane szczegóły jego lotu. Wiadomo jednak, że w kosmosie będzie jadł ryż z wieprzowiną w sosie czosnkowym oraz pił herbatę.
Start rakiety obserwowali najwyżsi rangą dygnitarze Komunistycznej Partii Chin Prezydent Hu Jintao powiedział, że to "chwila chwały dla naszej wielkiej ojczyzny".
Chińska telewizja państwowa nie transmitowała "na żywo" startu. Przerwała jednak program, by o nim poinformować.
Chiny są trzecim krajem, po Związku Radzieckim i Stanach Zjednoczonych, który wysłał człowieka w kosmos.
Start chińskiej rakiety załogowej nastąpił ponad 40 lat po lotach kosmonautów rosyjskich i amerykańskich astronautów. Mimo to Chiny postrzegają loty w kosmos jako sprawę prestiżową i powód do narodowej dumy.
Według Philippe'a Clarka z prywatnej firmy konsultingowej Molniya Space Consultancy zajmującej się problematyka kosmiczną, Chiny chcą w ten sposób zademonstrować światu swoje osiągnięcia technologiczne. "W 1986 roku w Chinach rozpoczęto program 863, którego celem było rozwinięcie bazy naukowej i technologicznej i osiągnięcie poziomu rozwoju Zachodu. W 1992 Chiny zdecydowały, że najlepszym sposobem zademonstrowania nowych możliwości będzie wysłanie człowieka w kosmos. To było coś, o czym zawsze marzyli".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.