"Uważamy, że odrzucenie systemu nicejskiego, jeszcze zanim został wypróbowany, nie ma uzasadnienia. Pamiętajmy, że obywatele mojego kraju głosując, w referendum akcesyjnym, opowiedzieli się za ustaleniami z Nicei" - podkreślił szef polskiego rządu w przemówieniu.
Zapowiedział także, że Polska będzie opowiadać się za wprowadzeniem prezydencji grupowej, utrzymaniem zasady "jeden kraj - jeden komisarz z pełnym prawem głosu" oraz za tym, by europejska polityka bezpieczeństwa i obrony nie była konkurencyjna wobec NATO.
Po zakończeniu obrad premier Miller odrzucił sugestie, że to Polska powinna przygotować rozwiązanie kompromisowe. "To nie my chcemy naruszyć Traktat z Nicei. Jeśli ktoś chce to zrobić, to niech on przedstawi nowe rozwiązania" - podkreślił.
Zwolennicy naruszania Traktatu Niceiskiego - a stanowią oni zdecydowaną większość - twierdzą, że takie rozwiązanie już zaproponowali. Polscy dyplomaci mówili w kuluarach, że teoretycznie można rozważyć możliwość odłożenia sprawy ważenia głosów w Radzie Unii Europejskiej na kilka lat. Jednak oficjalnie minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz kategorycznie zaprzeczył, że taka propozycja została nawet zasugerowana przez stronę polską.
Zarówno rząd polski, jak i hiszpański użyły nowego argumentu przeciwko naruszaniu umowy z Nicei. Twierdzą bowiem, że ani Konwent, ani konferencja międzyrządowa nie mają mandatu prawnego do zmiany systemu nicejskiego.
Jednakże nawet członek polskiej delegacji powiedział BBC, że argumenty prawne nie wystarczą.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.