"Nadal zbyt wielu chętnych do pracy ściga zbyt małą liczbę wolnych miejsc pracy, a na zbyt dużą ilość towarów nie ma kupujących" - stwierdza raport. Co więcej - świat nie może tym liczyć na to, że gospodarka USA okaże się lokomotywą, która wyciągnie go na prostą.
UNCTAD dochodzi do wniosku, że "od dawna oczekiwane odbicie gospodarki USA opóźnia się i że największa gospodarka świata nie rozwija się równomiernie, nie jest zbilansowana i nie jest wolna od ekscesów". W szczególności poziom inwestycji, mimo serii cięć stóp procentowych, jest niski, a rynek pracy dawno nie był równie zły, co obecnie.
Raport UNCTAD nie wyklucza, że ożywienie gospodarki USA może okazać się nietrwałe, a gdy w końcu się umocni to nie przełoży się na wzrost zatrudnienia. Próżni wywołanej przez USA nie wypełnią ani eurostrefa z uwagi na niski popyt konsumpcyjny i ścisłą kontrolę wydatków, ani Japonia, która od kilku lat tkwi w stagnacji i narażona jest na ryzyko kursowe.
UNCTAD sądzi, że ambitny cel przyjęty w 2000 roku zakładający zmniejszenie o połowę liczby ludzi żyjących w świecie w skrajnej nędzy nie zostanie zrealizowany.
Ogólnie raport nie oczekuje w br. istotnej poprawy globalnego wzrostu w porównaniu ze wskaźnikiem w wys. 1,9 proc. odnotowanym w 2002 roku.
W odróżnieniu od szeroko przyjętej wśród ekonomistów liberalnej ortodoksji zakładającej, że motorem wzrostu jest liberalizacja światowego handlu, raport akcentuje potrzebę tworzenia miejsc pracy na rynku krajowym. To ożywienie popytu i produkcji jest kluczem do dalszej liberalizacji handlu, a nie odwrotnie.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.