Polacy, będąc na jednym z ostatnich miejsc w Europie pod względem dostępu do internetu, statystycznie dużo chętniej niż przeciętny Europejczyk korzystają z usług bankowych siedząc we własnym domu. Dziś, według niezależnych ocen, swoimi pieniędzmi przez internet zarządza 1,8 mln Polaków, za dwa lata mają to już być 4 miliony.
Rynkowy debiut wirtualnej bankowości w Polsce, jesienią 1998 roku, był nieco spóźniony na tle Europy, a przede wszystkim okazał się falstartem. Powszechny Bank Gospodarczy z Łodzi, który stworzył ofertę, po kwartale został wchłonięty przez Pekao SA. Ten zlekceważył nowy produkt. Oficjalnie, bo był niekompatybilny z resztą banku. Nieoficjalnie, bo zarząd uważał to posunięcie za przedwczesne. Nie jest wykluczone, ze miał rację, bo przez 2 kolejne lata naśladowców nie było.
Niekwestionowanym przełomem stała się oferta mBanku, który z trudem udźwignął własny sukces, w pośpiechu rozbudowując stronę internetową trzeszczącą od nadmiaru gości. Dziś jest zdecydowanym liderem sektora wirtualnej bankowości, a zagrożenia - mówi Paulina Rutkowska z biura rzecznika - widzi gdzie indziej: "Jeżeli obawiamy się jakiejś konkurencji to na pewno są to banki tradycyjne, które wchodzą w bankowość elektroniczną". Rzecznik Pekao SA Robert Moreń mówi, że niedawno wprowadzony, już własny system dostępu internetowego rozwija się błyskawicznie: "Ponad 700 tys. klientów banku ma dostęp do swych kont poprzez Internet. Ta liczba wzrośnie do miliona do końca tego roku. Już w tej chwili możemy mówić, że jesteśmy największym bankiem internetowym w kraju". Rutkowska po swojemu interpretuje te dane: "Oni podają liczbę klientów, którzy mają dostęp do Internetu, nawet nie mogą wykonywać transakcji, ale mają dostęp do Internetu". A nawet, dodaje, tylko prawo dostępu, z którego nie korzystają, bo wolą pójść do oddziału banku.
Ekspert bankowości wirtualnej, Michał Macierzyński ze Szkoły Głównej Handlowej, mówi, że historia przyzna rację bankom tradycyjnym, które zmienią szaty: "Banki wirtualne są i raczej jeszcze przez długi okres pozostaną bankami niszowymi. Banki tradycyjne są największym konkurentem i to nie takie duże jak Pekao SA czy PKO BP, ale mniejsze jak Lukas Bank, MultiBank czy Deutsche Bank 24". Dodaje, że Polacy korzystają z usług bankowych wirtualnie, bo nie mają wyjścia - gęstość zwykłych placówek bankowych jest wciąż w Polsce niska i wielu ludzi uznaje, że nie ma sensu stać w kolejkach i jeszcze za to płacić, gdy wirtualne banki nie pobierają opłat za prowadzenie konta. Zastanawia jednak, skąd biorą się prognozy, że boom będzie trwał, skoro dostęp do Internetu wciąż kuleje.
Rzecznik wirtualnego Inteligo Artur Więckowski zapewnia, że są jeszcze rezerwy: "Grupa klientów, którzy korzystają z internetu, ale rzadko, jest ciągle duża, a oni będą coraz intensywniej korzystać z internetu i będą mogli się stać klientami bankowości elektronicznej". Co więcej, fachowcy są zgodni, że e-Banki będą stymulować rozwój sieci. Bo kolejność, mówią, nie jest taka: "mam internet, to poszukam w nim banku" - lecz taka: "Chcę bankować internetowo, muszę mieć dostęp do internetu". Obserwatorzy stawiają jednak pytanie: czy za każde pieniądze?. Bo sieć w Polsce wciąż należy do najdroższych w Europie.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.