Za główny powód uważana jest wyprzedaż polskiej waluty przez zagranicznych inwestorów obawiających się o kondycję finansów publicznych w 2004 roku. W ocenie rynku rząd nie ma apetytu do wprowadzenia cięć wydatków niezbędnych do szybkiego wprowadzenia euro. Spadek też mogły wywołać ruchy spekulacyjne w związku z tym, że na rynku panuje ogólna nerwowość. W czwartek źródło rządowe powiedziało Reuterowi, że istnieje ryzyko przekroczenia 55-procentowego progu ostrożnej relacji długu do PKB już w przyszłym roku. Gdyby taki scenariusz miałby się ziścić, to powstałoby ryzyko zbliżenia się długu do 60-procentowego progu PKB, który na mocy konstytucji wymusza ścięcie deficytu fiskalnego do zera.
Z danych na temat długu publicznego wynika, że w czerwcu i lipcu zagraniczni inwestorzy wyzbyli się ponad 10 proc. obligacji skarbowych rządu polskiego. W połowie lipca w ich rękach znajdowały się obligacje na sumę 32 mld dol. wobec 37 mld dol. na koniec maja. Wyprzedaży nie da się wyjaśnić wyłącznie czynnikami polskimi. Duże znaczenie miała czerwcowa dewaluacja forinta, która skłoniła niektórych inwestorów do wycofania się z regionu Europy Środkowowschodniej.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.