Eksperci Instytutu Studiów Fiskalnych nie mają wątpliwości co do tego, że gospodarcze skutki inwazji na Ukrainę w połączeniu z rosnącą inflacją oraz wzrostem kosztów utrzymania zmuszą Kanclerza Skarbu do działania. Sunak staje przed trudnym wyborem – nadal zadłużać państwo, czy ochronić mieszkańców Wysp przed pogłębiającym się kryzysem.
IFS prognozuje, że bez interwencji rządu, między innymi, pracownicy sektora publicznego będą musieli liczyć się ze spadkiem dochodów, a wszyscy mieszkańcy kraju ze wzrostem rachunków za energię nawet o kilkaset funtów. Do tego wszystkiego dochodzi rosnący poziom cen paliw, a więc i towarów, zwłaszcza żywności. Eksperci oszacowali, że wskutek wzrostu kosztów utrzymania, przeciętny mieszkaniec Wysp zarabiający średnio 27,5 tys. funtów traci w ciągu roku około 800 funtów, w ujęciu realnym.
Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie inflacja w Wielkiej Brytanii była najwyższa od 3 dekad - 7 proc. Obecnie eksperci szacują, że wzrośnie ona do poziomu 8 proc. To oznacza, że przy nierównym tempie wzrostu płac, pracownicy odczują jeszcze większy spadek dochodów w ujęciu realnym. A jak twierdzą analitycy, już teraz jest on porównywalny do spadku z lat 70-tych XX wieku.
Analitycy oszacowali, że inflacja pomniejszy o co najmniej jedną czwartą kwotę zagwarantowanych w październiku ubiegłego roku, podwyżek dla pracowników sektora publicznego, w tym dla nauczycieli i służby zdrowia. Jak wyliczono, dochód realny w tej grupie (dochód nominalny skorygowany o poziom inflacji), spadnie w skali roku o średnio o 1 750 funtów.
Aby załatać dziurę powstałą w skutek inflacji, Kanclerz Skarbu musiałby zadłużyć państwo o kolejne 10 miliardów funtów. Nawet jeśli rząd zdecydowałaby się na podwyżki płac poniżej inflacji – np. na poziomie 5 proc., to niewiele by to zmieniło (same podwyżki dla pracowników NHS kosztowałby państwo 4 miliardy funtów, nauczycieli 1,75 miliarda funtów).
„Rishi Sunak musi dokonać poważnego osądu sytuacji. Czy zdecyduje się na to, by ochronić brytyjskie gospodarstwa domowe przed skutkami wzrostu cen? Tego nie wiemy”, stwierdził dyrektor The Institute for Fiscal Studies - Paul Johnson.
„Jest za to pewne, że jeśli tego nie zrobi, wiele osób o średnich dochodach, stanie w obliczu największego spadku poziomu życia od czasu światowego kryzysu. Jeśli zdecyduje się na pomoc ludziom, będzie to kolejny duży cios dla finansów publicznych”, dodał.
Tygodnik Cooltura